Buławy wibracyjne Hervisa

Ocena: 0
8451

Nadmiar wody, bąble powietrza czy nierównomierna gęstość mieszanki to najczęstsze problemy podczas wylewania betonu. Remedium na powyższe bolączki mogą stanowić buławy wibracyjne firmy Hervisa, nowość w ofercie firmy Lange Łukaszuk.

Budowa oraz sposób działania buławy wibracyjnej o napędzie mechanicznym są wyjątkowo proste. Urządzenie składa się z napędu, będącego w zasadzie zabudowanym silnikiem elektrycznym lub spalinowym, giętkiego wałka oraz głowicy odpowiedzialnej za generowanie drgań. We wnętrzu głowicy znajduje się mimośród osadzony na wysokiej klasy łożyskach. Dzięki swojej niesymetrycznej budowie w momencie wprawienia go w ruch obrotowy wytwarza on silne wibracje. Obroty zostają przeniesione na mimośród z jednostki napędowej przy pomocy giętkiego wałka. Rolę napędu pełni najczęściej, ze względu na atrakcyjną cenę, jednofazowy silnik elektryczny CMP, o mocy 3 KM. Pozwala on rozpędzić mimośród do 9000 obr./min. co daje możliwość uzyskania silnych wibracji. Dzięki temu, po zanurzeniu w płynnym jeszcze betonie, buława powoduje mocne jego zawibrowanie i w konsekwencji wytrącenie niepotrzebnej wody, rozbicie pęcherzyków powietrza oraz ujednolicenie gęstości w całej objętości mieszanki.

Buławy wibracyjne Hervisa występują w całej gamie typów. W zależności od potrzeb, użytkownik może wybierać spośród pięciu modeli o różnych średnicach – od 28 do 57 mm. Wymiar głowicy przekłada się bezpośrednio na wydajność całego urządzenia, pozwalając na zawibrowanie od 8 do 35 m3/godz., w zależności od wielkości buławy. Z kolei dzięki różnym rozmiarom giętkiego wałka, którego długość może wynieść 3, 4 lub 5 m, użytkownik może dobrać rozmiary urządzenia do indywidualnych potrzeb i konkretnego zastosowania. W ofercie znajdują się również głowice typu Premium. W odróżnieniu od popularnych modeli Standard, są one dodatkowo pokryte gumą, co ma na celu zabezpieczenie buławy przed uszkodzeniem, które może powstać w wyniku uderzenia wibrującej głowicy w szalunek.


Źródło: Budownictwo Monolityczne 1/2010
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: