Co zrobić, żeby zmobilizować mężczyznę, żeby się zaczął starać? Chciałbym, żeby mój mąż był dla mnie partnerem. Według mnie jest nieodpowiedzialny. Lekceważy swoje obowiązki i mówi, że skoro jest nam dobrze, to o co mi chodzi.
No właśnie, a czy wie Pani, o co Pani chodzi? Współcześnie kobiety pragną pięknych, pełnych bliskości i partnerstwa związków ze swoimi mężami. Mężczyźni nie oczekują tak wiele. Mówi się niekiedy, że potrzebują dla siebie w domu – pozwolę sobie na uproszczenie – jedzenia, seksu, uszanowania i odrobiny spokoju. Mniej potrzebują, mniej inwestują w związek. Jak więc zmobilizować mężczyznę? Posłużę się jeszcze raz tradycyjnym przykładem kija i marchewki, używanych jednocześnie. Marchewką jest zmotywowanie mężczyzny poprzez danie mu tego, czego on potrzebuje. Kijem będzie naciskanie. Przykładem jest tu wdowa, która w Ewangelii nachodziła niesprawiedliwego sędziego. Ten, chociaż Boga się nie bał i z ludźmi się nie liczył, ustąpił wytrwałej wdowie.
Ważne jest, żeby kobieta wiedziała, czego chce od mężczyzny. Powinna określić i nazwać dwie rzeczy: swoje potrzeby i swoje oczekiwania. Negatywne uczucia w małżeństwie wynikają najczęściej z niezaspokojonych potrzeb i oczekiwań. Nie wszystkie potrzeby są możliwe do zrealizowania i nie wszystkie muszą się przeradzać w oczekiwania wobec męża. Nadmiar oczekiwań albo nieidentyfikowanie i niewyrażanie ich prowadzi do zablokowania rozwoju relacji małżeńskiej.
Właściwe więc komunikaty wobec męża brzmią: „Co ja mogę Ci dać, żebyś Ty dał mi to, czego ja potrzebuję od Ciebie”. Nie chodzi o wymianę handlową. Nie wystarczy mówić jedynie o swoich oczekiwaniach, bo mąż odbiera to zazwyczaj jako pretensje i czepianie się. Nie wystarczy mówić o swoich uczuciach, bo druga osoba nie odpowiada za nasze uczucia. Idzie raczej o okazanie dobrej woli i jasny komunikat na temat potrzeb, żeby mężczyzna nie musiał się domyślać. Z domyślaniem ma się i będzie się miało ogromne problemy. Mężczyźni często nie wierzą, że mogą kiedykolwiek zadowolić swoje żony. Uważają je za wiecznie krytyczne i eskalujące potrzeby. Motywowanie męża to także pokazywanie mu, że jego wysiłki mające na celu troskę o żonę mogą zakończyć się sukcesem, czyli: niech żona pokaże, że mąż naprawdę ją ucieszył.
Jednym zdaniem: żeby dostać, czego potrzebujesz, daj, czego on potrzebuje. Świat podpowiada inaczej. Dziś małżonkowie to właściwie single, choć mają rodziny. Bardzo oszczędnie wyliczają, co dają komuś poza sobą. A od innych wymagają dużo. Pan Jezus uczył nas, że większa jest radość w dawaniu aniżeli w braniu.
Proszę też pamiętać o modlitwie. Bóg może zmienić najtwardsze serce i najbardziej uparty mózg.
ks. Marek Kruszewski |