Znane z katechizmu przykazanie miłości (Mt 22,36-40) jest w istocie trójwymiarowe: będziesz miłował Boga, bliźniego i siebie samego. Jednak na miłość do siebie patrzy się podejrzliwie.
Bo taka miłość z jednej strony narażona jest na pychę samouwielbienia, a z drugiej – są różne przejawy nielubienia siebie: czego nie mogę sobie darować i sobie wybaczyć? A przecież człowiek stworzony jest na obraz i podobieństwo Boże (Ps 8). Miłość do siebie można nazwać akceptacją zaistnienia i swojej osoby, i miejsca, i czasu. Chodzi o świadomą zgodę na życie na takich warunkach, jakie teraz są. Nie wiemy, dlaczego jeden z przypowieści o talentach (Mt 25,14-30) dostał pięć talentów, drugi dwa, a trzeci tylko jeden talent. Jest pokusa zawiści i można do końca życia narzekać, porównywać się i zazdrościć. A można twórczo pomnożyć to, co mam. Warto wiedzieć, że tamten jeden talent był wart ok. 34,2 kg złota lub srebra.
Jednak samoakceptacja nie jest łatwa, przede wszystkim dlatego, że wiele od nas nie zależało. Nikt nie pytał, czy chcemy zaistnieć i żyć; nie wybieraliśmy rodziców, rodzeństwa, czasu i miejsca urodzenia, kraju, języka, temperamentu, wyglądu etc. Stąd tak ważne są pytania: Jaki mam obraz samego siebie? Jak siebie oceniam? Czy mam szacunek do siebie?
Od tego zależy też, jak traktuję innych. To poznanie siebie ma doprowadzić do twórczego podejścia do własnej osoby i pracy, refleksji nad tym, co można zmienić, czyli własnego rozwoju. Dostałeś „z Góry” takie karty do życiowej gry i od ciebie zależy, jak rozegrasz sens własnego życia.
Z uwagi na to, że większość od nas nie zależała i otrzymaliśmy taki „pakiet startowy”, każdy ma w sobie obszary nieakceptacji, pretensji i żalu. I dlatego wielu nie jest sobą i udaje innego. Bo nie wierzą we własną wartość i sens życia (Ps 139,13-16). A tu przykazanie żąda, aby pokochać siebie! Ale jakiego siebie? Kiedy jesteś sobą? Przecież pełnimy tyle różnych ról! Łatwo ulec złudzeniu, bo poruszamy się wśród masek, kostiumów i obrazów, za którymi dopiero żyją ludzie. Bo dominuje lęk przed odrzuceniem i samotnością.
Tymczasem Bóg wie o Tobie wszystko i mimo to nie przestaje miłować (1 J 4,8b). Bóg nie brzydzi się człowiekiem. Dlatego Pismo Święte (Łk 15,20-24; Jk 2,1-4) mówi o godności i szacunku dla każdego. Nie za to, co posiada lub jak wygląda, ale już za sam fakt istnienia jako osoba. Każdy człowiek ma potrzebę bycia przyjętym za to tylko, że jest; za fenomen człowieczeństwa. I dlatego szukamy Boskiej Osoby, przed którą nie trzeba udawać lepszych, niż jesteśmy. A lękamy się przyznania do prawdy z obawy przed utratą wartości i bezpieczeństwa.
ks. Jan Sawicki |