Nie zawsze dobro występuje w uroczej powłoce
Rozumiem trudności z przeżywaniem niedzielnej Eucharystii. Ja sam dziwię się ludziom, którzy stoją gdzieś pod chórem, gdzie jest zimno, mokro, ciasno i kiepsko pachnie. Nie wiem, dlaczego nie przyjdą przed ołtarz, gdzie są puste ławki, jest jaśniej i przyjemniej. Czasami naprawdę ciężko się skupić. Winę za nierzadko zbyt mało sakralną atmosferę liturgii ponosi większość z nas. Niekiedy jest to śpieszący się kapłan, biegające dzieci czy słaba oprawa muzyczna. Najczęściej winni jesteśmy wszyscy my, nieprzygotowani, uciekający w swoje myśli, rozkojarzeni, śpiący na Mszy Świętej. Bo liturgię może poprawić każdy z nas, każdy pojedynczy wierzący. Jeśli nasz sąsiad z ławki na Mszy Świętej zaczyna gorliwie się modlić, śpiewać, wyraźnie odpowiadać – ma to wpływ na pobożność wszystkich siedzących dookoła.Kocham samotną modlitwę w pustym kościele. Ciężko mi zaś modlić się w tłumie. Rzadko zdarza mi się trafić na taką liturgię, która nie zniechęca do spotkania z Bogiem. W związku z tym zdarza mi się nie pójść na niedzielną Mszę Świętą, a przyjść za to w zwykły dzień.
Nie powinniśmy – mimo zrozumiałych wspomnianych wyżej wad – opuszczać niedzielnych Mszy Świętych. Wyjątkami są choroba lub konieczność opieki nad chorym czy dzieckiem. Eucharystia – niezależnie od subiektywnych odczuć – stanowi obiektywne źródło i szczyt całej ludzkiej działalności. Warto albo wpłynąć na kształt liturgii w parafii, albo poszukać miejsca, w którym niedzielna Msza Święta będzie dla Pana do przyjęcia. Proszę jednak uważać: silną pokusą związaną z modlitwą bywa tendencja do estetyzowania. Idąc za pokusą estetyzacji, szukamy w liturgii tego, co karmi nasze upodobania kulturalne. Tymczasem nie zawsze dobro występuje w uroczej powłoce. Forma liturgii jest ogromnie ważna, ale nie powinna przesłonić treści.
Drugą pokusą w liturgii jest nadmierna indywidualizacja. Owszem, podmiotem modlitwy jest zawsze pojedynczy człowiek. Na Mszy Świętej stajemy również indywidualnie. Mówimy: „moja wina”, „nie jestem godzien”. Momenty ciszy są przeznaczone do osobistej medytacji. Niemniej jednak Msza Święta ma być miejscem wspólnotowej – oprócz tej indywidualnej – modlitwy. Cnoty boskie – wiara, nadzieja i miłość – są przede wszystkim do przeżywania wspólnotowego. Pochodzą od Jedynego Boga, który nie jest singlem. Jest Trójcą Osób. Zaprasza do życia we wspólnocie z Nim i z innymi. Przyjmujemy indywidualnie ciało Chrystusa – ale ciało Chrystusa to także Kościół. Kto przyjmuje Komunię, staje się mocniej cząstką wspólnoty Kościoła.
ks. Marek Kruszewski |