Czym jest adoracja Najświętszego Sakramentu? Jezus staje przed nami jako Miłość darmo dana. Zachęca, aby bezinteresownie kochać. To różni się od naszych relacji. Człowiek spotyka Kogoś, kto ma moc wywyższania. Te chwile potrzebują ciszy.
Bo adoracja ma coś z „zapatrzenia”: zawiera zachwyt, szczęście i miłość. Budzi się pragnienie, aby przeżywane „teraz” zamienić w wieczność. Ale to jest jak chwytanie w dłoń światła. On zagarnia człowieka i unosi po niewidzialnych stopniach. Ten „lot w górę” daje udział w mądrości. Odsłania duchowy świat. Ukazuje się nowy poziom istnienia, który „porywa” gdzieś poza. Daleko odchodzi cała „proza życia”. To zagarnia, wyciska łzy, zgina kolana. To chce trwać wiecznie. Ale nie da się wziąć na własność. Trzeba wyrzec się posiadania. Boga nie można mieć wyłącznie dla siebie, bo jest Miłością wszystkich. Przybliżając sens adoracji, używa się m.in. metafor światła i lotu. Otwiera się przed człowiekiem możliwość czerpania z samego źródła. Sens tej przygody polega na jasnym dostrzeżeniu zasadniczego horyzontu życia. Niby nic się nie zmienia, a jednak zmienia się wszystko. Życie staje się czystsze, lekkie. Człowiek staje się tym, Kim się zachwycił. Trwa pełen zdumienia. Modli się „oczami”. Jednocześnie czuje się niegodny. Podziwia i służy, ale przede wszystkim milczy, bo brakuje słów. Słowa są zbyt ubogie. Adorować – znaczy czcić bez słów.
A Bóg przyciąga, jakby nie daje odejść od Siebie. Nie pozwala również na poufałość. Jest nieosiągalny, zbyt „płomienny”. Bóg nie pozwala się dotknąć. A jeśli udziela czegoś z siebie, to zawsze wymagając ofiary. Tak, za adorację trzeba płacić cierpieniem. Chodzi o wczuwanie się w Jezusa. To uczestnictwo w dramacie krzyża jest prawdziwym rozwojem. To punkt ciężkości życia duchowego. Umożliwia poznawanie tajemnic wiary „od wewnątrz”. Jest łaską, która pozwala inaczej żyć i inaczej umierać.
Skuteczność modlitwy wymaga ofiary. Pierwszą ofiarą jest ofiara składana z wolności przemieszczania się. Trzeba trwać w pobliżu. Ważniejszą ofiarą jest podporządkowanie własnej woli. Bóg bierze w posiadanie swojego „odkrywcę”. Ale być przy Nim to także być pod Jego opieką: On usprawiedliwia i ocala. Obiecuje szczęście wieczne i uzdalnia do niego.
Z adoracji Najświętszego Sakramentu rodzi się intymna więź. Obecność Boga nie podlega wątpieniu. To już nie modlitwa, ale wydarzenie, które porusza. A otaczający świat traci na wartości. Pojawia się zdumienie nieznanym wcześniej bogactwem, którego istnienie Bóg właśnie objawił.
ks. Jan Sawicki |