Promyk nadziei

Ocena: 0
1686
Różnice światopoglądowe – nawet u osób kochających się – są nie do przemożenia
Mój mąż nazywa się konsekwentnym ateistą. Wszystkie przejawy religii i religijności uważa za szkodliwe. Atakuje mnie, jako osobę wierzącą, nie tylko za historyczne grzechy Kościoła. Wyszukuje w prasie i w telewizji uzasadnienia dla swojej niewiary. Każdego dnia donosi z dumą o absurdalności, zakłamaniu i szkodliwości świata religii, najchętniej powołując się na hasło „wiedzy naukowej”. Dość dobrze sobie radzę z dyskusjami, ale czuję, że tracę nadzieję na to, że mój mąż kiedyś uklęknie ze mną do wspólnej modlitwy, podzieli mój światopogląd. Jest to dla mnie ogromnie smutne.
Cóż, różnice światopoglądowe – nawet u osób kochających się – są nie do przemożenia – posługujemy się nawet słowem: „nieprzemagalne”. Porozumienia nie odnajdujemy zwykle w dyskusji. Jedni i drudzy wybieramy z wiedzy naukowej to, co nam odpowiada. Bo człowiek tworzący naukę nie bywa światopoglądowo neutralny. Wśród naukowców było wielu głęboko wierzących i wielu ateistów.

Argumenty historyczne przeciw religii były często dyskutowane. Skoro Pani ma odpowiadać ze grzechy wierzących, to może niech mąż odpowie za grzechy niewierzących. Teza: „religia jest szkodliwa, a jest ateizm dobry” została zweryfikowana przez państwa programowo ateistyczne, np. ZSRR czy Chińską Republikę Ludową, Koreę Północną. Uznając zaś z pokorą nadużycia religijne, trudno nie zauważyć, że XX-wieczne eksperymenty ateistyczne przyniosły wielokrotnie więcej ludzkiej krzywdy i cierpienia. Na liczbę 25 tysięcy skazanych przez inkwizycję nałóżmy miliony ofiar nazizmu i komunizmu, w tym II wojny światowej zainicjowanej przez tych, którzy religie i duchownych zwalczali. Zjawiska pogardy, zastraszania, manipulacji i niszczenia były nieodłącznym elementem funkcjonowania państw „oświeconych”.

Kościół może zbyt wolno wyciąga wnioski ze swoich błędów, ale antyreligia nigdy jeszcze od czasów krwawej rewolucji francuskiej nie zrobiła rachunku sumienia. W praktyce media ateistyczne są pełne nietolerancji, poniżania religii, wulgarnego antyklerykalizmu, agresji, a nawet nienawiści. W ZSRR kult Boga został zamieniony na kult jednostki. To typowe dla ateizmu: kult siebie i swoich poglądów. Wielu ludzi stało się ofiarami wieloletniej propagandy antychrześcijańskiej, antyjudaistycznej i antyislamskiej. Wzmocniło je antyświadectwo wierzących.

Bywają ateiści szlachetni. Ufam, mimo wszystko, że jest szansa, że kiedyś mąż uklęknie z Panią do wspólnej modlitwy. Wiara jest przedziwną łaską. Chodząc po kolędzie, spotykam niewierzących mężczyzn, którzy potrafią dla żony od czasu do czasu pójść z nią do kościoła. I to jest promyk nadziei.

ks. Marek Kruszewski
Blog ks. Marka
Idziemy nr 7 (439), 16 lutego 2014 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: