Pogoń za wielkością

Ocena: 0
2371
Mój mąż posiada wiele zalet, ale jego osobowość nie tylko dla mnie, ale i dla innych ludzi, jest ciężka do zniesienia. Pochodzi z zamożnej i kulturalnej rodziny, zawsze był chroniony i wspierany przez rodziców. Co chciał, to miał. Rodzice byli gotowi poświęcić dla niego wszystko.
Teraz w małżeństwie ode mnie i od dzieci, ale także od innych oczekuje, że wszyscy będą dla niego zawsze mili, że się nim będą wciąż zajmować i spełniać potrzeby. Kiedy tylko ktoś mu powie coś – jego zdaniem – nieprzyjemnego, jest obrażony i wściekły. On zaś sam nie dba o nikogo, chyba że sprawia mu to przyjemność. Modlę się za męża od lat, ale nie dostrzegam zmian.

Trudno mi na podstawie Pani listu rozeznać sytuację. Pani mąż może być rozpieszczony, ale to powinno częściowo przejść wobec naturalnych trudności życia. Gorzej, jeśli Pani mąż jest neurotykiem. Osobowość neurotyczna jest dobrze opisana – można o niej poczytać nawet w Internecie. Ważną częścią takiej osobowości jest samoidealizacja, „pogoń za wielkością”. Neurotyk tak kreuje obraz siebie, by nie czuć lęku przed wrogim światem. Jeśli ma Pani męża neurotyka, potrzebna będzie terapia. Wydaje mi się, że nurt behawioralny psychologii ma w pracy z neurotykami największe osiągnięcia.

Jeśli natomiast Pani mąż jest „jedynie” rozpieszczony i chciałby nad tym popracować, może mu Pani pomóc. Wierzę, że kobieta ma większą cierpliwość niż mężczyzna i że przez wytrwałe oddziaływanie żony każdy zdrowy psychicznie mąż zmienia się na lepsze. Pani praca połączona z modlitwą powinna przynieść konkretne efekty. Naszą rzeczą jest starać się. A Jezus przychodzi z pomocą. I zawsze zdąży, chociaż wydaje się, że się spóźnia i nie odpowiada na Pani modlitwy.

Sposobów pracy „nad mężem” jest wiele. Trzeba je dopasować do specyfiki waszego małżeństwa. Jednym małżonkom pomaga to, a innym tamto.

Można np. pracować nad przekonaniami męża, np. życzliwie informując go, kiedy popada w niewłaściwe schematy. Jakie schematy?

Po pierwsze: stawianie zbyt wysokich wymagań wobec siebie i innych. Jest to pułapką. Poprzeczka stale za wysoko podniesiona musi być strącana, co prowadzi do złości, znienawidzenia i odrzucenia; najpierw swojej osoby, a powoli także innych ludzi. Bóg kocha nas z naszym grzechem i naszą słabością. Można nas kochać grzesznych i niedoskonałych.

Po drugie: nad skarżącym się na coś mężczyzną, dobrze jest nadmiernie użalić się. Nadmierna troska działa zwykle szybciej i skuteczniej niż racjonalne „stawianie do pionu”.

ks. Marek Kruszewski
Idziemy nr 9 (390), 3 marca 2013 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: