Jakkolwiek daleko szukalibyśmy w historii, zawsze istniała jakaś wiedza o Bogu.
Nie znajdziemy w dziejach okresu, w którym byłyby ludziom obojętne pytania o Niego. Bo w głębię ludzkiego serca są wpisane pragnienie Boga i tęsknota za Nim. I zawsze istniało napięcie między poznaniem i wiernością Bogu a liczeniem przez człowieka na inne siły. Polega to na wyborze między wołaniem prawdy a pokusą praktyczności. Obecność Boga często jest zasłonięta przez presję bezpośrednich potrzeb.Jednakże pragnienie poznania prawdy jest wspólną cechą wszystkich ludzi. Tu z pomocą rozumowi przychodzą dane zawarte w Objawieniu. Ale aby z nich skorzystać, trzeba pamiętać, że ludzkie poznanie jest nieustannym wysiłkiem. I aby dotrzeć do celu, konieczne jest uznanie niczym nieograniczonej transcendencji Boga, a przede wszystkim – pokora.
Niewątpliwie, wiara stawia wymóg przyjęcia postawy pokory wobec majestatu prawdy przychodzącej z zewnątrz. Chodzi o gotowość oczyszczenia się przez nią i dla niej. I najważniejsze prawdy wymagają wytrwałości i pokory w myśleniu o sobie.
A wiara daje człowiekowi nowy fundament istnienia. Odsłania cel tak wielki, że usprawiedliwia trud życia. Dzięki niej nadzieja pokładana w dobrach materialnych staje się względna. Bo okazuje się, że człowiek potrzebuje nadziei, która biegnie dalej, sięga wyżej, obiecuje więcej, rozgrzewa mocniej. I Królestwo Boże jest odpowiedzią na tę nadzieję ludzkości. Jest rzeczywistością opartą na Bożych obietnicach utrwalonych w Ewangelii. Udziela mocy, dzięki której można zaakceptować i godnie przeżyć teraźniejszość. Natomiast „modlitwa jest miejscem uczenia się nadziei” (Benedykt XVI).
W gruncie rzeczy jest to nadzieja, że będziemy doznawać miłości, która nigdy nie zdradzi ani nie umrze. Jest niezniszczalna. Mało tego, już teraz doznajemy tej Miłości: rozgrzesza nas w sakramencie Pokuty i Pojednania, ofiarowuje się na ołtarzu, podnosi do potęgi miłość narzeczonych, cierpliwie czeka w tabernakulum.
Ta nadprzyrodzona Miłość jest najpierw ingerencją Boga przez akt stworzenia świata i przymierza. Następnie jest wejściem w dzieje ludzkości przez fenomen Wcielenia Jezusa, a zwłaszcza wydarzenia Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. Nasza cnota miłości jest odpowiedzią. Wiąże się też z lękiem, aby nie ranić Tego, kto nas kocha. Nie zniszczyć więzi, z której wyrastają wiara, nadzieja i miłość. Dla tego, kto tak miłuje Boga, jedynym, prawdziwymi zagrożeniami w życiu są grzech i osłabienie wiary.
ks. Jan Sawicki |