Odejdź, jestem nieczysty

Ocena: 0
933

Człowiek grzeszny nie tylko może robić coś dobrego, ale owo czynienie dobra może go uratować.

Moje problemy z pornografią i nieczystością są stare. Zmagam się z tym od wielu lat i nie poddaję się. Jednak czuję się niezwykle słabym człowiekiem, takim chronicznym grzesznikiem. Księża, spotykając mnie często w kościele, zapraszają mnie do różnego rodzaju aktywności, udziału we wspólnotach czy w diakoniach. Nie mam odwagi czegokolwiek się podjąć. Czy jako człowiek nieczysty mogę robić coś dobrego?

Czystość jest w istocie wyborem przyjaźni, np. przyjaźni z Bogiem, przyjaźni ze współmałżonkiem. Kiedy wybiera się źle, rozbijają się wewnętrzne siły życia i miłości. Wszystko jest w nas niescalone, nie na swoim miejscu. Rozbity człowiek nie potrafi się sam pozbierać. Potrzebuje pomocy Bożej. Ludzką rzeczą jest starać się. Starać się, odcinając zaczepy zła. Ale odzyskanie czystości jest darem Chrystusa. To on zdecyduje o czasie i sposobie, w jaki nasze starania o czystość zakończą się sukcesem. Paradoksalnie dobrze bywa, jeśli przeżywamy przeciwności. Nie grzejemy wtedy „wygodnej kanapy”. Walczymy, żyjemy. Sądzę, że ludzie walczący o czystość – póki walczą – są ludźmi szczególnie wrażliwymi i dobrymi.

W czasie walki z nieczystością ważne jest nasze zdecydowane „chcę” i korzystanie z Bożych środków, zwłaszcza z sakramentów świętych. Modlitwa, post, uczynki miłości, słuchanie rad spowiedników – pozwalają okrzepnąć w walce duchowej. Pewne zabezpieczenie stanowi opieka modlitewna Maryi. Wszystkie zabiegi o czystość powinny stanowić naczynia połączone.

Walka z nieczystością wciąż jest jednak zajmowaniem się nieczystością. Doświadczeni terapeuci zachęcają, aby skupić uwagę na rzeczach ciekawych i pożytecznych: od aktywności sportowej, intelektualnej, aż po dzieła społeczne. Zamiast nie robić czegoś złego, róbmy coś dobrego. Zamiast opanowywać słabości, namiętności i emocje, zajmujmy się miłością, twórczością i mocą. Rozwijanie talentów, czynienie dobra jest nie mniej ważne niż odcinanie się od zła. Rozsiewana miłość wraca do nas. Pomaganie słabszym i chorym resocjalizuje przestępców z więzień. Dlaczego nie miałoby działać w sytuacji uwięzionych we własnych słabościach?

Tak więc człowiek grzeszny nie tylko może robić coś dobrego, ale owo czynienie dobra może go uratować. Stan duszy ma znaczenie, jeśli chodzi o wielkość zasługi danego uczynku, ale dobro pozostaje dobrem bez względu na to, czy czyni je grzesznik, czy święty. Pomagając innym, my grzesznicy pomagamy sobie i zbliżamy się do Boga. „Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała” (Łk 7, 47).

ks. Marek Kuszewski
xmarekk(at)o2.pl
Blog ks. Marka
Autor jest proboszczem parafii bł. Karoliny Kózkówny w Białobrzegach
Idziemy nr 34 (568), 21 sierpnia 2016 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: