Wygodnie jest jako obserwator przyglądać się różnym prawdom, a nie pójść za żadną, czyli nie ponosić trudów wyboru i nie musieć być wiernym wyborowi - pisze ks. Marek Kruszewski.
Rozpacz mamy to kwestia mniej ważna, choć potrzebuje Pani jej błogosławieństwa do ślubu. Istotne jest co innego: czy Pani narzeczony to właściwy kandydat na męża? Warto rozeznać, czy nie ma łaski wiary, czy jest zwyczajnie wygodny i leniwy duchowo? Bo wygodnie jest jako obserwator przyglądać się różnym prawdom, a nie pójść za żadną, czyli nie ponosić trudów wyboru i nie musieć być wiernym wyborowi. Tymczasem każda osoba ludzka ma dwa obowiązki:Mój chłopak jest bardzo uczciwym człowiekiem, ale jest niewierzący. Moja mama jest z kolei prawie fanatycznie wierząca i rozpacza. Jest mi przykro, ale narzeczonego kocham i nie chcę do niczego przymuszać. Myślę, że to przymuszanie byłoby moją manipulacją. Ja bym chciała, żeby on sam zaczął wierzyć, bez nacisków.
- uczciwie szukać prawdy,
- gdy ją znajdzie, uczciwie za nią postępować.
Ważny jest zwłaszcza jego wysiłek w zbliżeniu się do Pani wiary. Jeśli się kogoś kocha, to chce się poznać i zrozumieć jego przekonania. Dzieląc wiarę i światopogląd, macie płaszczyznę porozumienia. Różnice w tym względzie zazwyczaj stanowią kość niezgody, kiedy zakończy się czas pierwszych uniesień.
Wspólny światopogląd przynosi konkretne korzyści:
- większa jest pewność dotrzymania przysięgi składanej wobec Boga przez osobę głęboko wierzącą;
- kto szanuje Boga, uszanuje człowieka;
- osoba wierząca wychowywana jest do przebaczania;
- w wychowaniu dzieci łatwiej będzie, jeśli rodzice prezentują podobny system wartości;
- wspólnie korzysta się z łaski sakramentalnej;
- dba się razem o drogę do nieba.
Czy przypadkiem Bóg nie postawił na drodze wierzącej dziewczyny niewierzącego chłopca, by tak przeprowadzić swoje plany? Być może. Odpowiedź na to pytanie musi Pani odkryć sama, ale zależy ona od zachowania narzeczonego.
Zajrzyj na blog ks. Marka!
ks. Marek Kruszewski
Idziemy nr 19 (348), 6 maja 2012 r.