Niemiłe pamiątki

Ocena: 0
3755
Czy obojętne jest to, czy wisi w domu krzyż, ikona, czy też ohydnie wykrzywiona maska szamana? Skąd pewność, że nawet pamiątki turystyczne przywołujące inną religię nie odciągają nas od Jasności Bożej?

Czytałem zdanie egzorcystów, że nie wolno trzymać w domu afrykańskich masek. Wydaje mi się to przesadą. Są to zwykle w miarę tanie pamiątki dla turystów, a nie przedmioty kultu. Jakim cudem miałyby być powodem zagrożenia opętaniem? W muzeach etnograficznych wiszą różne maski, talizmany, przedmioty prawdziwego kultu, więc pracownicy muzeów powinni być już dawno opętani.

Proszę dobrze czytać wypowiedzi egzorcystów. Mówią oni, co jest niebezpieczne dla duszy, ale jasno rozróżniają skalę zagrożenia. Obieranie szatana za swojego pana, przyjmowanie różnych duchów „opiekuńczych” za przewodników, zajmowanie się magią są nieporównywalnie poważniejszym zaproszeniem dla ciemnych duchów niż wprowadzanie do swoich mieszkań przedmiotów parareligijnych.

Czy może Pan jednak powiedzieć, że obojętne jest to, czy wisi w domu krzyż, ikona, czy też ohydnie wykrzywiona maska szamana? Skąd pewność, że nawet pamiątki turystyczne przywołujące inną religię nie odciągają nas od Jasności Bożej? Nie chce bagatelizować Pana przykładu z muzeów. Nie wiem, jak wygląda duchowość pracowników tych instytucji. Może jest tak, że pracownicy muzeów etnograficznych mają specjalne łaski od Boga, aby być bezpieczni w swojej pracy

– z każdym zawodem przyzwoitym wiąże się łaska na jego wykonywanie. Może są w stanie łaski uświęcającej i wtedy są chronieni od wpływów zła. A może jest tak, że wracają z pracy pełni złych myśli i pokus?

Nie mamy wpływu na to, co wisi na ścianie w pracy czy u innych ludzi. Mamy za to wpływ na to, co wnosimy za próg naszych mieszkań. Chodząc po kolędzie, byłem zdziwiony, jak mało było w domach poświęconych obrazów religijnych, a jak dużo było afrykańskich masek czy posążków egipskiego bożka Anubisa. Tym, co wieszamy na ścianie, wyrażamy siebie. To, czym się otoczymy, wpływa na nas. Nie bez powodu wieszamy na ścianie to, co wieszamy. Nie uważam, że moi parafianie są przez to źli czy opętani. Zadaję sobie jednak pytanie, czy dzieci w tych domach nie spałyby lepiej, czy nie budziłyby się szczęśliwsze, gdyby miejsca ich życia były napełnione obrazami pięknej przyrody, uśmiechniętymi twarzami czy elementami religijnymi?

Rodzina ma być Kościołem domowym. Jestem przeciwny temu, żeby z domu robić klasztor, gdzie wiszą jedynie obrazy religijne. Uważam jednak, że w naszych mieszkaniach winno być coś z ducha chrześcijańskiego, np. kącik do modlitwy albo obraz religijny w ważnym miejscu. W wystroju mieszkania powinno być widać, że jesteśmy wyznawcami Boga Miłości i Prawdy.

Blog ks. Marka Kruszewskiego

ks. Marek Kruszewski
Idziemy nr 11 (392), 17 marca 2013 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: