Nie tylko dla nastolatków

Ocena: 0
4433
Łatwo ulec pokusie usprawiedliwienia, że samogwałt jest naturalnym sposobem rozładowania seksualnego napięcia, że naukę o jego grzeszności wymyślili „nieżyciowi” teolodzy. Tymczasem jest on zagrożeniem dla naszego życia duchowego.
W wieku młodzieńczym nie uznawałem masturbacji za grzech, dawała mi poczucie odprężenia. Teraz, gdy jestem już naprawdę dorosłym mężczyzną, nie potrafię przestać, choć dowiedziałem się, że grzeszę. Jak się pozbyć nałogu? Czy masturbacja jest grzechem ciężkim?
Jeśli popadamy w jakikolwiek nałóg, trudno się z niego wyzwolić. I niekoniecznie musi to świadczyć o słabej woli, w każdym razie nie trzeba jej przeceniać. „Czymś ważniejszym – wyjaśnia o. prof. Jacek Salij OP – wydaje się mieć dostatecznie wielki cel. Ktoś może na przykład całymi latami walczyć z nałogiem palenia: raz po raz podejmował wielkie postanowienia, z najwyższym trudem osiągał jakieś nieznaczne sukcesy, wielokrotnie rezygnował z walki i znowu podejmował postanowienia. I oto pewnego dnia przyszedł zawał, choremu powiedziano, że palenie byłoby samobójstwem. Wówczas jakby nożem uciął: nałóg po prostu zniknął. Chory zrozumiał, że nałóg jest czymś szkodliwym. Pojawił się wielki cel: ratowanie zagrożonego życia”.

Nałóg masturbacji w wielu przypadkach bierze się z nieumiejętności panowania nad płciowością i z egoizmu, ale nadrzędne jest niezrozumienie norm moralnych wynikających z szóstego przykazania. Wtedy łatwo ulec pokusie usprawiedliwienia, że samogwałt jest naturalnym sposobem rozładowania seksualnego napięcia, że naukę o jego grzeszności wymyślili „nieżyciowi” teolodzy. Tymczasem jest on zagrożeniem dla naszego życia duchowego. Katechizm Kościoła Katolickiego (2352) tak to ujmuje: „Masturbacja jest grzechem i to zasadniczo ciężkim (…). Zarówno Urząd Nauczycielski Kościoła wraz z niezmienną tradycją, jak i zmysł moralny chrześcijan stanowczo stwierdzają, że masturbacja jest aktem wewnętrznie i poważnie nieuporządkowanym. Bez względu na świadomy i dobrowolny motyw użycie narządów płciowych poza współżyciem małżeńskim w sposób istotny sprzeciwia się ich celowości. Poszukuje się w niej przyjemności płciowej poza relacją płciową, wymaganą przez porządek moralny, która urzeczywistnia w kontekście prawdziwej miłości pełny sens wzajemnego oddawania się sobie i przekazywania życia ludzkiego”.

Jak można zacząć wychodzić z nałogu: skorzystać z Bożej pomocy, wyznać grzech i odciąć się od niego. Stanowczo i odważnie ucinać pokusy oraz nie wpadać lekkomyślnie w okazje, zwłaszcza nie sięgać po pisma pornograficzne, nie wchodzić na strony erotyczne. Myśli seksualnych nie tłumić, ale ich też nie przywoływać; myśli te są jak ptaki: niekarmione żadnym ziarnem same odlecą.

Uważać na alkohol – osłabia lub „wyłącza” sumienie. Pamiętać o modlitwie, nie zapominać o Tym, dla którego nie ma nic niemożliwego: „Wierzę, Panie, ale zaradź memu niedowiarstwu!” (Mk 9,24).

ks. Marek Krukowski
Zajrzyj na blog ks. Marka
Idziemy nr 30 (359), 22 lipca 2012 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: