Miłość Boga i trwanie w tej miłości poznajemy po owocach
Pan Bóg jest nieskończoną miłością, dobrocią, pięknem i świętością. Każde stworzenie odbija w sobie owe wartości. Szczególnie człowiek. Ale pomniejszenie Stwórcy dla stworzenia to pomyłka i bałwochwalstwo. Przynosi z czasem rozczarowanie.Czy ja jeszcze kocham Boga? Kiedyś czułam się mocno z Bogiem związana, ale był taki moment, że bardziej niż Boga pokochałam pewnego mężczyznę… Wydaje mi się, że od tego momentu nie potrafię już kochać Boga albo kocham go mało. Czuję się oddalona od Boga.
Można jednak wrócić do pierwszej miłości. Ukochanie Boga zawsze rodzi w sercu poruszenie. Zazwyczaj odczuwamy wzniosłość i bliskość cudownej obecności. Jednak w stanie oschłości i ciemności duchowej owe podnoszące uczucia religijne mogą doznać umniejszenia lub zatarcia.
Rozpoznania więc – czy miłość Boga jest w nas, czy nie – nie dokonujemy na podstawie emocji czy przeżyć. Miłość Boga i trwanie w tej miłości poznajemy po owocach, o czym dobrze jest przeczytać w Liście do Galatów (por. Gal 5,22n). Pierwszym owocem ukochania Boga jest radość. Nie chodzi tutaj o zwykłą wesołość. Może tej radości towarzyszyć smutek, np. że miłość nie jest kochana. Jednakże nawet w najpoważniejszym smutku serce kochające Boga nigdy – paradoksalnie – nie jest pozbawione radości. Zawsze po łzach pojawi się uśmiech pocieszenia. Ludzie powinni odbierać osoby kochające Boga jako szczęśliwe i radosne.
Drugim owocem miłości do Boga jest zjednoczenie, a więc wzajemne zrozumienie, wzajemne przenikanie. Szczególnie chodzi o zjednoczenie woli: chcę tego, co chce Bóg.
Trzeci owoc miłości stanowi wyjście z siebie, zapomnienie o sobie. Objawia się to bądź w formie ekstazy, bądź tzw. roztopienia się serca, oddania serca Miłowanemu. Tu pojawia się owoc czwarty: dobry zapał. Tak jak egoista ma zimne i twarde serce, bo myśli o sobie, tak kochający Boga doświadcza żaru i chęci do czynienia wszelkiego dobra. Dobry zapał jest trwały i niestrudzony. Gdyby zapał słabł, a w jego miejsce pojawiały się zazdrość albo fanatyzm, oznaczałoby to, że właśnie zmniejsza się nasza miłość do Boga.
Piątym owocem miłości jest pokój. Jak w oceanie fale są na powierzchni, a na głębinach spokój, tak też jest w sercu kochającym Boga. Odpowiedź na pytanie: „czy ja jeszcze kocham Boga” znajdzie Pani, przyglądając się owym pięciu owocom. Ktoś powiedział, bardzo współczesnym językiem, że Bóg to nie dezodorant, żeby go czuć. Miłość – jak drzewo – poznajemy po owocach. „Nie może dobre drzewo rodzić złych owoców, ani złe drzewo rodzić dobrych owoców” (Mt 7,18).
ks. Marek Kruszewski |