W wymiarze społecznym zawiść opisuje się jako piekielny kocioł, w którym potępieni sami pilnują, żeby nikt nie wychylił się ze smoły
Do pracy, gdzie jestem kierowniczką, została przyjęta pracownica z mojej wsi. Początkowo zaopiekowałam się nią, ale też dużo od niej wymagałam. Może więcej niż od innych. Tłumaczyłam sobie, że nie powinnam okazywać jej wyraźnej życzliwości, aby nie posądzono mnie o stronniczość. Dziewczyna szybko zaczęła sobie zdobywać uznanie innych, robić karierę, co nie szło mi w smak. Denerwowało mnie to, że ciągle ją chwalono. Zdarzało się, że reagowałam uśmiechem i słowami: „nie wszystko złoto, co się świeci”. Raz faktycznie nie poparłam jej, kiedy zaproponowano jej awans. Kiedy byłam na wsi, przyszła do mnie jej mama i poprosiła mnie, żebym nie prześladowała jej córki, bo może stracić pracę. Na początku czułam wściekłość na matkę i córkę. Teraz rozważam, że może rzeczywiście byłam zazdrosna? Co powinnam zrobić w tej sytuacji?
Niechęć do konkurenta z powodu osiąganych przez niego sukcesów, zwłaszcza do konkurenta o podobnym pochodzeniu (okolica, rodzina) i o podobnych szansach społecznych, zwie się zawiścią. Jest to może słowo używane coraz rzadziej – także niestety w rachunkach sumienia – ale sytuacje, które opisuje, występują bardzo często. Wypływa z zazdrości, ale zamiast pozytywnej rywalizacji pociąga za sobą grzeszną, tłumioną zazwyczaj, złość i niechęć. Zawiść połączona bywa z chęcią słownego podważania sukcesów konkurenta, a także praktycznego „podkładania nogi”, kiedy nadarzy się sposobność. W wymiarze społecznym opisuje się ją jako piekielny kocioł, w którym potępieni sami pilnują, żeby nikt nie wychylił się ze smoły. Zawiść jest moralnie zawsze zła, bo przeciwstawia się chrześcijańskiemu powołaniu do naśladowania Boga, którego deszcz „spada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych”.
Co należy teraz zrobić? Należy się codziennie modlić za tę osobę i okazywać jej życzliwość, bo zrekompensować ewentualnych strat już chyba się nie da, choć można powiedzieć przełożonym: „pomyliłam się wtedy”. Powinna być widoczna Pani zewnętrzna przychylność wobec tej osoby. Gratuluję Pani autorefleksji. Na pewno zdanie, że „prześladowała” Pani koleżankę z pracy to przesada. Jednak nie wolno zbagatelizować jakichkolwiek przejawów zawiści. Święty Grzegorz z Nyssy mawiał, że zawiść to „książę złych czynów, macierz śmierci”. Każdy ma od Boga swoje talenty i zdolności. Porównywanie się z innymi zazwyczaj nie prowadzi do niczego dobrego.
Czytaj blog ks. Marka!
ks. Marek Kruszewski |