Kościół zachęca małżonków do przyjęcia większej liczby dzieci. Zachęca, a nie nakazuje. To poszczególni małżonkowie mają zdecydować, ile dzieci są w stanie godnie wychować
Kościół zachęca małżonków do przyjęcia większej liczby dzieci. Zachęca, a nie nakazuje. To poszczególni małżonkowie mają zdecydować, ile dzieci są w stanie godnie wychować. Mają do dyspozycji szeroki wachlarz naturalnych metod rozpoznawania płodności. Trudno zdecydować z zewnątrz o tak ważnej decyzji jak odłożenie poczęcia następnego dziecka czasowo czy na stałe. Nie wypada też zbyt łatwo ferować osądów o czyimś wygodnictwie czy nadmiernym lęku. Wolno małżonkom odłożyć poczęcie dziecka, gdy kierują się miłością i tak rozeznają, bo np. sytuacja finansowa rodziny jest fatalna lub organizm kobiety jest zbyt słaby.W konfesjonale pewien ksiądz zarzucił mi nadmierny lęk przed kolejnym dzieckiem. Czy taki lęk nie może być – jako zjawisko – czymś poniekąd uzasadnionym? Bywa on wywołany świadomością, z jak ciężkim brzemieniem odpowiedzialności wiąże się w dzisiejszych czasach utrzymanie rodziny. Wielu ludzi z przezorności, chcąc swoim dzieciom zapewnić jak najlepsze warunki rozwoju, nie decyduje się na liczne potomstwo.
Kiedy jednak spowiednik w konfesjonale zwraca uwagę na jakieś zjawisko, w tym przypadku nadmierny lęk, nie powinniśmy lekceważyć tego głosu. Trzeba rozważyć, czy nie jest to głos Jezusa. Jeśli po uczciwym rozpoznaniu uznamy, że kapłan nie miał racji, można na następnej spowiedzi powiedzieć mu, że się z nim nie zgadzamy. Być może ksiądz zostanie przy swoim zdaniu, Pani przy swoim. Dokona się jednak ważna czynność: pytanie o wolę Bożą.
Argumenty ekonomiczne w kwestiach dzietności są ważne. Jednak spojrzenie na Europę Zachodnią pozwala zauważyć następującą prawidłowość: im większe bogactwo społeczeństwa, tym mniejsza dzietność. Często powodem takiej sytuacji bywa właśnie lęk. A strach ma wielkie oczy. Z jednej strony lęk to uczucie i nie stanowi grzechu. Z drugiej strony zły duch może zwielokrotniać naturalny lęk. Nadmierny lęk jest zły. Ludzie bywają nadmiernie przerażeni ewentualnymi trudnościami związanymi z przyjściem dziecka. A przecież miłość ma zwyciężać lęk. Jeśli się kogoś kocha, chce się mieć z nim dziecko. Jeśli się wierzy w dobrego Boga, spodziewamy się od Niego dobra. Zdarza się, że kobieta stan błogosławiony odbiera tygodniami jako nieszczęście. Towarzyszy temu bardzo silny lęk, panika, którą trudno wytłumaczyć wyłącznie czynnikami naturalnymi. Uleganie postawie lękowej nie musi, ale może być grzechem. Ukrywa się w tym niewiara w Bożą Opatrzność. A przecież Bóg, powierzając ludziom do opieki czyjeś życie, daje na to życie potrzebne środki.
ks. Marek Kruszewski |