Pierwszym warunkiem żywej wiary, czyli zbudowania autentycznej więzi z Bogiem, jest „pozwolić się spotkać”.
Ale aby doszło do spotkania, trzeba wiedzieć, gdzie można kogoś zastać. Z naszego „chcę” wynika świadomy wybór miejsc, gdzie warto szukać, czyli miejsc, z których najbliżej do Boga. Pierwszą przestrzenią takiego spotkania jest Wspólnota. Uczy jej Ewangelia (Mt 18,20), św. Paweł (Ga 6,2) i liczba mnoga Modlitwy Pańskiej (Mt 6,9-13). Stąd chodząc do kościoła, nie tyle wchodzimy do świątyni, ile jesteśmy we Wspólnocie. Wspólnota oznacza „jeden dla drugiego”, czyli solidarność. Przeciwieństwem jest „jeden kosztem drugiego”, gdy bliźni jest środkiem do celu.
Wiara nie jest odizolowanym aktem niezależnym od Wspólnoty. Nikt nie jest w stanie wierzyć sam. Tak jak nikt nie jest w stanie żyć zupełnie sam. Nikt nie stał się wierzący dzięki sobie, tak jak nikt nie dał życia samemu sobie. To otrzymaliśmy od innych jako dar. Nie jesteśmy w stanie wierzyć, jeżeli nie będzie podtrzymywała i prowadziła nas wiara innych, począwszy od Abrahama, Maryi i Apostołów. To wydarzenie Kościoła poprzedza, rodzi i oczyszcza naszą wiarę. W nim dorastamy do świadomego bycia razem i wyznania wiary.
Mało tego! Pierwszym adresatem Pisma Świętego jest zawsze nie jednostka, ale Lud Boży w całości (2P 1, 20-21). Dopiero przez tę Wspólnotę adresatami są poszczególni ludzie. To właśnie Wspólnota Kościoła wyprowadza z subiektywizmu; konfrontuje z obiektywnym, Bożym prawem; wskazuje, które ścieżki są ślepe; podpowiada słowa skutecznej modlitwy; zachowuje nieprzerwaną, historyczną łączność z Osobą Chrystusa. Pismo Święte jest więc także zapisem drogi, jaką przeszła Wspólnota.
Dlatego np. zgoda większości Ojców Kościoła – jako promotorów naszej wiary – odnośnie do jakiegoś sposobu interpretowania tekstu Biblii jest dla nas normą, od której nie możemy się uchylić. Takie normy podaje nam Urząd Nauczycielski Kościoła w swoich orzeczeniach uroczystych (sobory, encykliki, adhortacje, listy apostolskie, etc.) i w nauczaniu zwyczajnym (homilie, kazania, katechezy, etc.).
Wybitny biblista, nieżyjący już o. Augustyn Jankowski OSB uczył, że nie ma dowolności interpretacji Pisma Świętego, którą zakładał Marcin Luter. Reformator ten wychodził z założenia, że skoro Pismo Święte jest skierowane do człowieka, to każdy ma wystarczającą moc światła Ducha, aby je zrozumieć. Luterańska zasada nie zdała egzaminu. Bo Biblia jest adresowana przede wszystkim do Wspólnoty Ludu Bożego i tylko ona przez swoje instytucje może bezpiecznie przeprowadzić przez rafy interpretacji.
ks. Jan Sawicki |