Kobieta przeważnie podchodzi do małżeństwa z dużą dozą idealizmu. Kiedy mija okres pierwszych uniesień, mąż bywa „zdetronizowany”. Kobieta psychicznie przenosi swoją czułość i idealizację z męża na syna.
Teść był psychicznie nieobecny. Teściowa miała klucze do naszego domu, który synowi podarowali. Mamunia często robiła nam zakupy – nie chciała pieniędzy, ale kupowała synowi nawet bieliznę. Podrzucała obiadki. Tak że już nie wiedziałam, czy coś gotować, choć lubię, bo w lodówce było zawsze pięć słoików z obiadem od mamusi. Każda próba odpępowienia ich syna kończyła się fochem i naciskiem ze strony męża, żebym przeprosiła, bo teściowie podarowali nam dom i tyle rzeczy. Połączone to było z wiecznym poczuciem krzywdy teściów, miną zbitego pieska u ich synka i opinią, że jestem niewdzięczna. Mój były mąż dzwonił do mamuni kilkanaście razy dziennie. Wszystko jej grzecznie relacjonował. W konfliktach wybierał zawsze mamunię, która moim zdaniem powinna poślubić swojego synka. Trzy lata myślałam, że damy w końcu radę się dogadać. Niestety, przyjście na świat naszego syna sprawiło, że teściowa pchała się, by się do nas wprowadzić do opieki nad wnukiem. „Weźmie tylko jeden pokój dla siebie”. Powiedziałam „nie”. I w efekcie zostałam wyrzucona z „ich” mieszkania. Czy słusznie zrobiłam? Czy mam tam wrócić?
Kobieta przeważnie podchodzi do małżeństwa z dużą dozą idealizmu. Kiedy mija okres pierwszych uniesień, mąż bywa „zdetronizowany”. Kobieta psychicznie przenosi swoją czułość i idealizację z męża na syna. Gdy ten wyrasta na zdolnego lub przystojnego młodzieńca, odnosi się wrażenie zakochania mamy w synu. Patrząc od strony terapii systemowej, dziecko płci męskiej wchodzi w rolę partnera mamy, z której to pozycji powinno być jak najszybciej zdjęte i wprowadzone na pozycję dziecka obojga rodziców. Kąśliwa uwaga autorki listu, że mama świetnie by pasowała na żonę syna, jest nietrafiona. Taka relacja jest nadopiekuńcza, dominująca i krzywdząca. Krzywdzi ucieczka teściowej przed równorzędną relacją miłości małżeńskiej. Krzywdzi uległość teścia, który dał się odsunąć na bok. Krzywdzi niejednoznaczność syna, który powinien stanąć po stronie żony.
Czy zrobiła Pani słusznie, dając się wyrzucić z Waszego domu? Z Pani opowieści wynika, że atak był tak silny, iż obrona musiała się wycofać. List jednak pokazuje, że walka dokonywała się na osi: Pani i teściowa. Tymczasem osobą odpowiedzialną w małżeństwie jest w równym stopniu mąż, co żona. Gdzie są obaj ci mężowie? Na Pani miejscu bym zawalczył, aby Pani mąż i ojciec waszego dziecka przeszedł terapię. Powinien umieć stworzyć zdrowe relacje ze swoimi rodzicami. Wtedy teściowie zbliżą się do siebie. Jest to trudne, ale da się tego dokonać.
ks. Marek Kuszewski |