Dzień po dniu

Ocena: 0
448

Miłość to przede wszystkim wybór i wierność wyborowi. Uczucia do współmałżonka mogą wciąż ulegać zmianie.

Zaczęło się od tego, że mój mąż mnie zdradzał. Byliśmy wtedy oboje daleko od Boga. W rewanżu na skrzywdzenie ja zaczęłam zdradzać jego. Doszedł alkohol i wzajemne niszczenie drugiego. W ten sposób oboje weszliśmy na równię pochyłą, na końcu której robiliśmy takie rzeczy, które są niezwykle ciężkie i wstydliwe. Ale na dnie przyszło opamiętanie, poszliśmy na katechezy, wstąpiliśmy na Drogę Neokatechumenalną. Stawiamy tam pierwsze kroki. Wyspowiadaliśmy się ze wszystkiego. Jednak oboje mamy świadomość, że zrobiliśmy krzywdę nie tylko sobie samym, ale i naszemu małżeństwu. Rozmawialiśmy z katechistami, to wspaniali ludzie. Zalecili, aby przeszłość we wspólnocie wspominać tylko ogólnie, bo nasze grzechy zostały już oddane Bogu w sakramencie. Mamy jednak oboje świadomość, że nasze małżeństwo po przejściach jest szalenie kruche. Zniszczyliśmy bardzo dużo. I nie jest łatwo budować na gruzach. Jak się odbudowuje takie małżeństwo jak nasze?

Małżeństwo zniszczone odbudowuje się dzień po dniu. Krok po kroku. Najważniejsze, że nastąpił krok nawrócenia. Neokatechumenat stanowi intensywną drogę, obfi tą w słowo Boże i w spotkania pomocne w procesie nawracania się. Drugi krok, spowiedź, przynosi, poza skutkami indywidualnymi, także owoce w życiu małżeńskim. Przez sakrament pojednania Bóg naprawia to co zepsute w małżeństwie, a to co dobre podnosi na wyższy poziom. Szatan ma postawioną barierę szkodzenia. Jednak człowiek pozostaje wolny, a w pamięci ciała będą wracać wspomnienia „starego człowieka”. „Człowieka nowego” odbudowuje się właśnie dzień po dniu. Każdy dzień jest wybieraniem na nowo swojej ścieżki wiary, nadziei i miłości albo niewiary, zniechęcenia się i złości.

Tak się ma z życiem osobistym i podobnie jest w życiu małżeńskim. Zniszczone małżeństwo powinno dzień po dniu wpłacać do banku emocjonalnego drobne kwoty dobrych uczuć, myśli i życzliwych zachowań. Warto przy współmałżonku wyjąć watę z uszu, a włożyć ją w usta. Żeby wreszcie codziennie słyszeć, co oboje do siebie nawzajem mówicie. Warto zachowywać zrównoważoną troskę o współmałżonka. Żeby kochać go, jak siebie samego; nie bardziej i nie mniej. Warto dawać szansę tej drugiej osobie, przy zachowaniu świadomości, że oboje jesteście stworzeni pięknie przez Boga i oboje jesteście grzeszni.

Miłość to przede wszystkim wybór i wierność wyborowi. Uczucia do współmałżonka mogą wciąż ulegać zmianie. Ostatecznie to wolna wola człowieka decyduje, co będzie wybierał dzień po dniu i krok po kroku.

ks. Marek Kuszewski
xmarekk(at)o2.pl
Blog ks. Marka
Autor jest proboszczem parafii bł. Karoliny Kózkówny w Białobrzegach
Idziemy nr 43 (577), 23 października 2016 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: