Drugi policzek

Ocena: 0
2487
Ewangelia o „nadstawianiu drugiego policzka” to jeden ze wzbudzających najwięcej oporu i nieporozumień cytatów (Mt 5,38-42).
Wielu zniechęca się do wiary i chrześcijaństwa, uznając, że słowa w nim zawarte odnoszą się do frajerów i nieudaczników. Ktoś nas krzywdzi, a my mamy pozwalać, aby robił to dalej? Tak interpretując, jedni słusznie uważają, że to jawna niesprawiedliwość, drudzy sądzą, że chrześcijaństwo jest dla nich zbyt radykalne, jeszcze inni – w dobrej wierze – pozwalają na poniewieranie siebie i akceptują zło.

Tymczasem Jezus ucząc o „nadstawianiu drugiego policzka”, zachęca do miłości – dojrzałej, nienaiwnej, niecofającej się nawet przed największym ryzykiem.

Z Ewangelii wiemy, że Jezus pozwolił się ubiczować i ukrzyżować, ale w tej samej Ewangelii trzeba też przeczytać, że Chrystus nie zawsze dawał się poniżać. Potrafił jasno zwrócić uwagę tym, którzy źle Go traktowali. Miało to miejsce np. w czasie Jego procesu i przesłuchania (J 18,19-23).

Jezus uczy w ten sposób, że jeśli to komuś pomoże, to nawet nadstaw mu drugi policzek. Ale trzeba najpierw zrobić diagnozę, co konkretnemu człowiekowi pomoże Jeśli akurat to go opamięta, to dobrze. Ale jeśli to kogoś rozzuchwali i rozbestwi? Jeśli to kogoś uczyni jeszcze bardziej aroganckim i zakłamanym, to nie wolno pozwalać się krzywdzić. Jeśli wspaniałomyślne zniesienie dziejącej się nam krzywdy pomoże drugiej osobie uświadomić jej błędne postępowanie i się nawrócić, to taka postawa jest szlachetna.

Jednak stałe dopuszczanie poniewierania sobą nie oznacza wierności Ewangelii. Tym bardziej nie jest dobrym sposobem pomocy bliźniemu. Przymykając oczy na czyjeś błędy, pozwalając na „wchodzenie sobie na głowę”, utwierdzamy kogoś w niewłaściwych postawach. Poza tym „nie określajmy swojego tchórzostwa mianem pokory”. Postulatem jest pomóc bliźniemu dojść do dojrzałej moralnie postawy; stąd ulegając komuś, nie pozwalamy mu osiągnąć chrześcijańskiej dojrzałości. Potrzebna jest więc i surowość. Ale najpierw trzeba roztropnie odróżnić to, co harde, od tego, co zabłąkane.

Tylko wtedy, gdy jesteśmy świadomi zła i potrafimy je nazwać, możemy dać komuś szansę na realną zmianę. Bł. Jan Paweł II uczy, że żadne miłosierdzie – ani Boskie, ani ludzkie – nie oznacza tolerowania zła. Gdzie zło nie ustępuje, tam nie ma miłosierdzia. Miłosierdzie nie akceptuje grzechu i nie patrzy nań przez palce, ale pomaga w nawróceniu z grzechu. Dlatego trzeba odróżniać ludzi wrażliwych i nieśmiałych od przewrotnych, uczyć się miłości wymagającej rozwoju i leczyć z naiwności.

ks. Jan Sawicki
Idziemy nr 40 (369), 30 września 2012 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: