Dodaje skrzydeł

Ocena: 0
1433
Termin „miłość” jest jednym z najczęściej używanych, nadużywanych i zużywanych niestety pojęć.
Zanim powtórzymy katechizmowe wiadomości o miłości, ostatniej z triady cnót boskich, musimy najpierw przypomnieć sobie, czym ona jest. Termin „miłość” jest jednym z najczęściej używanych, nadużywanych i zużywanych niestety pojęć.

A przecież miłość obiecuje nieskończoność; jakąś inną, wyższą rzeczywistość w stosunku do szarej codzienności. Sięga nadprzyrodzoności. Ten, kto miłość zamyka w granicach doczesności, zabiera jej tożsamość. Żyje ona pragnieniem spełnienia. A oznacza akt zasadniczego potwierdzenia kogoś innego, nagle bliskiego: dobre jest to, że jesteś! Ten, kto kocha, odkrywa dobro płynące z istnienia danej osoby. Jest szczęśliwy, że akurat ta osoba istnieje, bo jej istnienie jawi się jako niebywałe szczęście. Mało tego, dzięki niej własne życie staje się piękniejsze i wartościowsze. Bo człowiek jest w stanie zrozumieć i rozwijać siebie tylko dzięki bezwarunkowej akceptacji, która przychodzi od miłującej osoby.

Miłość przygarnia i potwierdza rację czyjegoś bytu. Daje możliwość życia z sensem, bo obdarowuje w nowy sposób istnieniem. Po prostu, osoba miłująca przyjmuje i potwierdza wartość czyjegoś istnienia. To uskrzydla. Od momentu, gdy ktoś zaczął kochać, świat jawi mu się jako lepszy. Dzięki takiej osobie jesteśmy zdolni widzieć rzeczywistość w świetle jej prawdy i piękna. Byt takiego człowieka staje się zobowiązującym dobrem.

To odkrycie drugiego przezwycięża egoizm, który wcześniej był dominujący. Naraz pojawia się troska o człowieka, która nie szuka już siebie, ale dobra pokochanej osoby. Jest gotowa do poświęceń i dąży do definitywności: w sensie wyłączności – ten jedyny – i w sensie trwałości – na zawsze, do śmierci. A cnota miłości interweniuje w ludzkie dążenia, aby je oczyścić, i ukazuje im nowe wymiary.

Trzeba jednak pamiętać, że Bóg pierwszy nas umiłował, a Jego miłość stała się widzialna. Objawiła się na ziemi w Jezusie. Bo postać Chrystusa ucieleśnia pojęcia. W Nim Bóg poszukuje zagubionej ludzkości. Od tego momentu sposób, w jaki miłuje Bóg, staje się miarą dla każdej, ludzkiej miłości. Jest główną zasadą chrześcijańskiego życia. A ponieważ Bóg pierwszy nas umiłował, miłość nie jest już przykazaniem, ale odpowiedzią na Jego miłość. I staje się kryterium decydującym o ostatecznej wartości lub bezwartościowości naszego życia.

Benedykt XVI uczy, że Bóg „kocha z całą pasją właściwą prawdziwej miłości”. Cała rzeczywistość pochodzi od Boga. Jest przez Niego „uczyniona”. I Jego stworzenie jest Mu drogie, przez Niego chciane. Dzięki temu człowiek może doświadczyć siebie jako kochanego przez Boga.

ks. Jan Sawicki
Idziemy nr 47 (428), 24 listopada 2013 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: