Czym jest nienawiść?

Ocena: 0
4499
Także nienawiść, potocznie odbierana jako coś złego, nie jest sama w sobie zła. Naszym powołaniem jest nienawidzić zła i mieć upodobanie w tym, co dobre.
Nie akceptuję nienawiści u ludzi. Współczesne dyskusje polityczne załamują mnie. Tyle w nich nienawiści. Kłopot w tym, że uświadomiłem sobie, że tak szczerze to ja sam nienawidzę, nienawidzę nienawiści. Przestraszyłem się tym.

Uczucia są stworzone przez Boga. Zostały nam dane jako dobry prezent. Wszystkie mają swoje znaczenie i rolę do odegrania. Stąd mówimy, że uczucia jako takie są neutralne moralnie. Problemem może być – i często bywa – nieuporządkowanie uczuć. W danym czasie czujemy to, co czujemy. Niemniej uczucia możemy pielęgnować, rozwijać jak talent, korygować i efektywnie kształtować przez przekonania i świadomość.

Także nienawiść, potocznie odbierana jako coś złego, nie jest sama w sobie zła. Naszym powołaniem jest nienawidzić zła i mieć upodobanie w tym, co dobre. Sam Pan Jezus powiedział: „Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem” (Łk 14, 26). Oczywiście nie wolno nam nienawidzić człowieka jako człowieka. Przestrzega przed tym często św. Jan Apostoł. Nie da się kochać Boga, a nie kochać ludzi. Powinniśmy natomiast nienawidzić zła czynionego nawet przez najukochańsze osoby. Rozwiązłość naszych rodziców, nieuczciwość rodzeństwa, bezbożność własnych dzieci mają być przez nas znienawidzone. Miłość nakazuje zakrywać nagość rodziców, zachować dyskrecję – to inna rzecz. Nie wolno natomiast usprawiedliwiać zła ze względu na więzi rodzinne, solidarność rodową czy wdzięczność. Zacytowany nakaz Chrystusa jest bardzo kategoryczny. Pamiętam cenne zdanie ks. Piotra Pawlukiewicza, że jeśli przyjaciel nie upomina czasem swojego przyjaciela, to nie jest to prawdziwa przyjaźń. Bo przecież niemożliwe, żeby drugi człowiek nie miał wad.

Nienawiść złych czynów, naszej ciemnej strony jest więc miła Bogu. Paradoksalnie za mało tej nienawiści we współczesnym świecie. Duża grupa ludzi, i to tych miłych, pogodnych, na tyle lubi „święty spokój”, że deklarując otwartość i tolerancję – piękne cechy – w istocie popada w grzech letniości czy wręcz zgody na zło. Pan Jezus w Apokalipsie takim niezimnym i niegorącym grozi wypluciem czy też zwymiotowaniem. Miłość mylimy często z cukierkowatością. Tymczasem Pan Jezus nie był cukierkowaty. Piętnował zło. Miłował jednak nieprzyjaciół, modlił się za nich, wybaczył im na krzyżu. Nie odpłacał złem za zło. Panował nad uczuciami. Jezus nienawidził zła, ale nie ulegał nienawiści. Był cichy i pokorny sercem.

ks. Marek Kruszewski
Blog ks. Marka Kruszewskiego na www.idziemy.pl
Idziemy nr 32 (413), 11 sierpnia 2013 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: