Córeczko kochana

Ocena: 0
535

Widziałem sytuacje, kiedy rodzice przykładnie wychowali dzieci, ale świat je zepsuł.

Dostrzegam pewną modę na przepraszanie przez rodziców swoich dzieci. Nie bardzo mi to odpowiada, kiedy widzę mamusię klęczącą przed trzyletnią dziewczynką i przepraszającą ją za wybuch złości. Podobnie przepraszanie nastolatki kojarzy mi się z partnerstwem. A ja, pamiętając siebie jako nastolatkę, myślę, że chciałam mieć wtedy rodziców, a nie partnerów, opiekunów, a nie przyjaciół. Czy matka ma przepraszać piętnastoletnią córkę za to, że ta kolejny raz wraca pijana z imprezy, nie dotrzymuje danego słowa, kłamie?

Zawsze zastrzegam w tej rubryce, że nie znam się na wychowaniu. Lecz skoro dociera do mnie wiele pytań na temat budowania relacji z dziećmi, spróbuję odpowiedzieć, jak ja to widzę.

Pismo Święte pokazuje, że dzieci są po części odrębnymi i niepowtarzalnymi istotami, a po części lustrzanym odbiciem rodziców. Małe dziecko, jako słabsze, lepiej czy gorzej dostosowuje swoją postawę do oczekiwań dorosłych. Nastolatek natomiast wyświetla swoim życiem błędy czy niepowodzenia rodziców. Wyraża wobec nich wiele żalu. Punktuje ich niekonsekwencje. Stąd też rodzice patrzą niekiedy na dzieci przez liczne filtry swoich kompleksów, rozterek, poczucia winy czy krzywdy. Często nie jest to spojrzenie jasne i jednoznaczne. Zgadzam się z opinią autorki listu, że nastolatek nie powinien być przyjacielem czy partnerem jednego z rodziców, bo to by oznaczało chorobę systemu rodzinnego. Inaczej ma być w kwestii rozmów toczonych w rodzinie. Tu trzeba uznać nastolatka za bardzo ważnego uczestnika dialogu.

Nie ma głębokiej rozmowy bez otwartości na to, że ja mogę nie mieć racji. Trzeba niekiedy uznać swój błąd i przeprosić, także dziecko. Czynimy to w spowiedzi. Tylko ludzie przewrotni nie przepraszają nikogo.

Podała pani przykład pijanej, kłamiącej córki. Oczywiście, że matka nie jest temu bezpośrednio winna, bo nie częstowała dziecka alkoholem ani nie uczyła kłamać. Zapytajmy jednak, czy nie ponosi winy pośrednio. Być może dom tej rodziny ma deficyty miłości, wzajemnego szacunku, słuchania siebie czy przebaczenia? Widziałem sytuacje, kiedy rodzice przykładnie wychowali dzieci, ale świat je zepsuł. Myślę jednak, że ci rodzice spytaliby dziecka: „Córeczko, co my robimy nie tak, że kolejny raz wracasz do domu pijana i kłamiesz?”.

Problem tkwi zwykle w nas. Jeśli rodzic nie dogada się sam ze sobą, to z dzieckiem też nie potrafi się porozumieć. Kto zna swoje pragnienia, oczekiwania, przekonania i emocje oraz – z pomocą łaski Bożej – pracuje nad tymi sferami życia, będzie umiał prowadzić dialog ze swoim dzieckiem.

ks. Marek Kuszewski
xmarekk(at)o2.pl
Blog ks. Marka
Autor jest proboszczem parafii bł. Karoliny Kózkówny w Białobrzegach
Idziemy nr 15 (549), 10 kwietnia 2016 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: