Nie możemy być obojętni na los żadnego człowieka, a co dopiero sąsiadów.
Jeśli mamy do czynienia z bezpośrednim zagrożeniem życia, trzeba wezwać pogotowie albo policję, aby przewieźli chorą do szpitala psychiatrycznego. Tak pogotowie, jak policję można „zmobilizować”, ale pod warunkiem, że istnieje ewidentny powód do przymusowego leczenia. Takim powodem bywa agresja fizyczna czy wypowiadanie poważnych i realnych gróźb np. w wielkim rozdrażnieniu, kiedy chory trzyma już w ręku niebezpieczne narzędzia. Także wysokie prawdopodobieństwo popełnienia samobójstwa, czynione do tego przygotowania uzasadniają konieczność wezwania policji albo pogotowia.Nasza sąsiadka, osoba samotna, bez rodziny, popada w coraz głębszą schizofrenię. Jej stan stale się pogarsza, ale nie chce pod żadnym pretekstem dać się zawieźć do lekarza. Obawiamy się, że umrze, jeśli nie będzie przymusowo leczona. Czy możemy starać się o takie leczenie, nie będąc rodziną? Czy mamy taki obowiązek?
Trudniej jest postępować w sytuacji, gdy nie ma bezpośredniego zagrożenia życia lub zdrowia. Widać jednak, że osoba chora może się zagłodzić, wyniszcza się. Wtedy potrzebna jest opinia lekarza psychiatry. Potem należy wnioskować do sądu rodzinnego o leczenie osoby chorej wbrew jej woli w szpitalu psychiatrycznym. Sąsiedzi nie mają prawa wystąpić z takim wnioskiem. Gdy nie ma najbliższej rodziny, o starania takie trzeba poprosić lokalną pomoc społeczną.
Leczenie chorego bez jego zgody stanowi oczywiście ostateczność. Wcześniej należy namawiać chorego do leczenia, mówiąc mu, że dostrzega się u niego niepokojące objawy choroby i widzi się potrzebę konsultacji u specjalisty. Warto uświadamiać, że w przypadku chorób psychicznych, tak jak większości chorób, im wcześniej rozpocznie się leczenie, tym szybsze i lepsze będą wyniki terapii. W przypadku chorób schizofrenicznych występuje często duża trudność w nakłonieniu chorych do odpowiedniego leczenia. Nie zniechęcajmy się. Osoby chore mają w sobie wyczucie prawdy. Na zewnątrz deklarują się jako zupełnie zdrowe, ale wewnątrz siebie przeżywają wahania i wątpliwości co do stanu swojej psychiki. Niepotrzebne są wszelkie „podchody”, jak organizowanie kontaktu ze specjalistą „neurologiem” czy „psychologiem”, gdy w rzeczywistości jest to lekarz psychiatra. Postępowanie takie może niszczyć zaufanie chorego zarówno do lekarza, jak i do chcących mu pomóc. Chorym psychicznie trzeba mówić prawdę.
ks. Marek Kruszewski |