Co Bóg złączył

Ocena: 0
2802
Wiadomo, że katolik nie może rozważać nowego ślubu cywilnego. Skoro nie może być ze swoją sakramentalną żoną czy sakramentalnym mężem, musi pozostawać sam.
Państwo pozwala na rozwód i ponowne zawarcie małżeństwa po rozwodzie, a Kościół nie. Na wierzących sędziach także ciąży presja, aby łączyli, „co Bóg złączył”. Czy w ten sposób Kościół nie przeciwstawia się prawu cywilnemu? Czy nie wywiera nacisku wobec prawa świeckiego i społecznego ładu?
Wolno nam, katolikom i obywatelom, starać się, aby ustawodawstwo cywilne chroniło małżeństwo i rodzinę. Kodyfikacje prawne prowadzące do stabilności małżeństwa na całym świecie działają ewidentnie na korzyść narodu i państwa. Destrukcje systemu rodzinnego, np. rozwody, wprowadzają wiele trudności, nie tylko psychologicznych, lecz także tych na gruncie prawa. Symboliczna była dla mnie scena z pewnego pogrzebu, gdzie dzieci, wdowy i wnuki z trzech związków zmarłego toczyły wokół trumny zajadłe spory, kto jest „bliższą” rodziną.

Kościół zachowuje szacunek dla ludzi, którzy nie przyjmują nauki o nierozerwalności małżeństwa. Uznaje także, że potrzebna jest niekiedy trwała lub czasowa separacja małżonków. Bywa ona czymś przydatnym np. w sytuacjach zdrady. Rozdzielenie prawne może być także czymś zalecanym np. przy zagrożeniu majątku rodziny ze strony jednego z małżonków – nałogowego hazardzisty. Kościół szanuje więc orzeczenia sądów cywilnych. Są one uwzględnianie w sądach kościelnych jako ważny element procesowy.

Chrześcijanie pracujący w sądach cywilnych powinni robić wszystko, co możliwe i sensowne – w granicach obowiązującego prawa – aby doprowadzać małżonków do pojednania. Na ile się da, powinni starać się ocalić małżeństwo przed rozwodem. Rzeczywiście, mają próbować „łączyć, co Bóg złączył”. Kościół jednak nie zakazuje im współpracować w procesie na rzecz rozwodu, o ile w sumieniu rozeznają, że takie będzie większe dobro stron. Sędzia sądu cywilnego rozwiązuje cywilne skutki małżeństwa. W świetle prawa kościelnego, czyli przed Bogiem, pozostają oni dalej małżonkami.

Wiadomo, że katolik nie może rozważać nowego ślubu cywilnego. Skoro nie może być ze swoją sakramentalną żoną czy sakramentalnym mężem, musi pozostawać sam. Bardziej skomplikowaną sprawą jest stosunek katolików do związków cywilnych innych osób zawieranych po zaistniałym rozwodzie. Na płaszczyźnie sakramentalnej one nie zaistniały. Porządkują jednak kwestie praw osób, praw dziecka. Trudno je ignorować, a jednocześnie ich akceptacja byłaby nielojalnością wobec sakramentu, wobec osób wiernie trwających na drodze nierozerwalności, a nierzadko wobec dzieci z tzw. pierwszego związku. W takich sytuacjach warto posługiwać się bojaźnią Bożą, rozeznaniem sumienia i ostrożnością w wydawaniu kategorycznych sądów.

ks. Marek Kruszewski
Blog ks. Marka
Idziemy nr 21 (453), 25 maja 2014 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: