Jak sama nazwa wskazuje, jest to choroba odzwierzęca, związana bezpośrednio z kontaktem z kotem. Najczęściej wywołana jest zadrapaniem kocim pazurkiem podczas zabawy ze zwierzęciem lub podczas przypadkowego kontaktu z nim.
Polega na jednostronnym powiększeniu węzłów chłonnych, które ulegają zapaleniu wywołanym bakterią grupy Bartonella. Zapalenie węzłów może być ostre lub przewlekłe, obejmuje jeden lub kilka węzłów chłonnych. Najpierw w miejscu zadrapania powstaje grudka albo pęcherzyk, która utrzymuje się od 1 do 4 tygodni, po czym samoistnie znika. Dopiero wtedy powiększają się węzły chłonne i to na ogół jest powodem wizyty u lekarza. Węzły są miękkie, bolące i zaczerwienione. Mogą także ropieć, co często się zdarza, ale na szczęście opróżniają się same i nie wymagają na tym etapie interwencji chirurga. Chorobę można rozpoznać na podstawie badań serologicznych krwi na obecność przeciwciał.
U większości dzieci powiększenie węzłów, trwające 4-6 tygodni, jest jedynym objawem choroby. U około 40 proc. chorych pojawiają się także dreszcze i złe samopoczucie, tak jak przy innych zapaleniach. Może dołączyć także zapalenie spojówek. Do bardzo rzadkich objawów choroby należy zapalenie mózgu, zapalenie płuc i kości oraz rumień guzowaty.
Dla lekarza każde powiększenie węzłów wymaga różnicowania i myślenia o diagnostyce także innych chorób mimo jawnego śladu zadrapania przez kota i charakterystycznego przebiegu. Podobny obraz powiększenia węzłów może przecież wystąpić w tularemii, toksoplazmozie, mononukleozie zakaźnej oraz – najbardziej budzącej lęk – chorobie nowotworowej. Warto wiedzieć, że bakterię odpowiedzialną za zapalenie węzłów „od kociego pazura” nosi bezobjawowo 50 proc. kotów. Zakaźna jest ślina, która zawsze będzie występować na łapach i pazurach po charakterystycznym dla kotów oblizywaniu futra. Przenosicielem mogą być także kocie pchły. Choroba może się wylęgać od 1 do 8 tygodni, kiedy część rodziców i dzieci zapomina, że dziecko w ogóle miało kontakt ze zwierzęciem. Najczęściej chorują właśnie dzieci i osoby starsze, co nie tyle wynika z mniejszej odporności obu grup pacjentów, ile z częstszego ich kontaktu z kotami. Wzrost zachorowań na ogół jest zauważalny pod koniec lata lub jesienią, czyli tuż po wakacjach. Choroba mija bez śladu i w większości przypadków nie daje powikłań.
Oczywiście nie piszę tych uwag po to, by zniechęcać dzieci do zabaw z kotami domowymi. Piszę, by rodzice mieli świadomość, że taka choroba odzwierzęca istnieje i warto o niej wiedzieć. Nie trzeba od razu się niepokoić, że węzły chłonne oznaczają zawsze tylko problem onkologiczny.
Zachęcam też do ostrożności wobec dzikich, przypadkowo spotkanych, nieuciekających zwierząt – i psów, i kotów – one bowiem mogą stanowić znacznie poważniejsze zagrożenie – na przykład zarażenie wścieklizną.
Grażyna Rybak - specjalista chorób dzieci |