Głos Kościoła i głos ludzi wierzących w sprawie obrony życia będzie zawsze jednoznaczny
Zabrakło mi powszechnego głosu Kościoła w sprawie ostatnich zajść przy okazji tzw. czarnych marszów. Byłam świadkiem, jak młode obrończynie życia stały grzecznie w białych strojach i nic nie mówiły, a panie w czarnych strojach wyklinały je słowami: „żebyś urodziła kalekie dziecko”, „żeby cię zgwałcili”, „żeby twoje dzieci były downami”. Uważam, że duchowni w dużej części dali plamę w tej sytuacji, bo my świeccy potrzebujemy wskazania, jak się zachować.
Trudno mi odpowiedzieć na Pani pytanie… i zarzuty. Napiszę, jak to wyglądało z mojej strony. Po pierwsze, w gronie różnych stowarzyszeń obrońców życia planowana była wspólna ofensywa za dwa lata. Żeby wypromować zmiany ustawodawcze, trzeba wcześniej przygotować społeczeństwo medialnie, zewrzeć szyki, pozyskać przyjaciół. Inicjatywa oddolna, która wystrzeliła z jednej fundacji, bez – o dziwo – konsultacji z innymi, pojawiła się więc w niefortunnym czasie. Po drugie, poparli ją duchowni znani z braku sympatii do PiS-u, którzy zwykle nie angażowali się w tego rodzaju akcje, co było dezorientujące. Po trzecie, większość ludzi opowiada się za dotychczasową ustawą o obronie życia poczętego, jako za pewnym kompromisem społecznym, możliwym do przyjęcia przez lewicę i prawicę po kolejnych wyborach. Po czwarte, wydawało się, że na scenie politycznej kwestia życia poczętego stanowi głównie możliwość kolejnego ataku opozycji na PiS. Po piąte, ostateczna niechęć i złość znowu skierowała się w stronę Kościoła. Głosy feministek, że Kościół jest agresywny i promujący karanie i przymus były uzupełniane głosami złości z prawej strony.
Rozumiem trudną sytuację opowiadających się za życiem osób obrzucanych w pracy i na ulicy wulgaryzmami i spotykających się ze złośliwością zwolenników czarnego marszu, rozumiem tych, którzy doświadczają niezasłużonej agresji czy nienawiści. Rozumiem, bo płynąca z wielu mediów niechęć i złośliwość jest dla polskich księży chlebem powszednim. Tym bardziej dziękujemy za każdą życzliwość i odważne znaki wsparcia czy przyznanie się do Chrystusa w życiu publicznym. Pan Jezus powiedział (J 15,18n): „Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził”. Życie będzie zawsze – niezależnie od argumentacji – atakowane. Głos Kościoła i głos ludzi wierzących w sprawie obrony życia będzie zawsze jednoznaczny. I spotkają obrońców przykrości i rany. Tak będzie aż do czasu sądu ostatecznego. Módlmy się i walczmy w jedności, żeby udaremnić knowania szatana. Brońmy życia nie tyle jako szlachetni indywidualiści, ale jako „solidarni w dobrym”.
ks. Marek Kuszewski |