W ramach wspólnego powtórzenia katechizmowej wiedzy warto przypomnieć sobie genezę i znaczenie Modlitwy Pańskiej. Od dzieciństwa doskonale ją znamy jako „Ojcze nasz”. Ale raczej nie bardzo uświadamiamy sobie i doceniamy doniosłe znaczenie jej wezwań błagalnych.
Źródłem tej modlitwy są biblijne teksty: Mt 6, 7-15 i Łk 11, 1-4. Jest ona podstawą wszystkich modlitw. Jezus podaje siedem próśb, które wskazują hierarchię wartości. Uczy, od czego zacząć, jak prosić i o co warto się modlić. Przy okazji wymienia główne warunki dobrej modlitwy: unikanie gadatliwości, przebaczenie bliźnim, docenienie wspólnoty, rezygnację z własnej woli. Jednak Jezus nie tylko uczy tekstu i formy nowej modlitwy. Przede wszystkim objawia, kim jest Bóg. I zachęca do przyjęcia właściwej postawy wobec Ojca w niebie. Modlitwa „Ojcze nasz” nie jest więc modlitwą łatwą. Jest to „głębokie wejście w doświadczenie Syna, który składa całkowity dar z siebie” (por. Mt 26, 39. 42). Historia liturgii podaje, że w pierwszych wiekach Modlitwa Pańska była objęta zasadą milczenia (disciplina arcani). Chrześcijanie nie przekazywali jej nikomu spoza swego grona. Bo Wciąż mało znana „jak może mówić do Boga >>Ojcze<< ktoś, kto nie zjednoczył się z Jego Synem?”. Chodzi o to, że w tej modlitwie wyznajemy godność dziecięctwa Bożego, którą otrzymaliśmy przez chrzest, a którą przypomina i ożywia Komunia Święta. Jak widać, niełatwo modlić się tak, jak wymaga Jezus – w Jego Duchu. Niemniej pomnaża On naszą wiarę i posyła nam swego Ducha (Rz 8, 26).
Każdy, kto pragnie w pełni uczestniczyć w Eucharystii, czyli przyjąć Ciało Chrystusa, musi się do tego przygotować. We Mszy Świętej właśnie Modlitwa Pańska rozpoczyna bezpośrednie i ostatnie przygotowania do spotkania z Bogiem w Jego sakramentalnej obecności. W liturgii była obecna co najmniej od IV w., jednak formalnie znalazła się tam na przełomie VI i VII w. dzięki papieżowi św. Grzegorzowi Wielkiemu (540-604). Rozpoczyna ona tzw. obrzędy Komunii Świętej.
Modlitwa Pańska definiuje moralną postawę, z jaką wolno przyjmować Ciało Chrystusa. Niezwykle ważny jest zewnętrzny wyraz tej modlitwy. Ma on wartość ewangelizacyjną. Uczniowie uważnie obserwowali modlitwę Jezusa. Byli z Nim na co dzień. Podobnie jest dzisiaj: przyglądają się nam domownicy, z którymi dzielimy chleb powszedni, ale nie dzielimy Chleba Eucharystycznego. Nie słuchają tego, co mówimy – ale patrzą, co czynimy. Z bliskości i obserwacji rodzi się wpływ niewerbalny. Dlatego nie mów, co trzeba zrobić – pokaż, że już to robisz. Taki jest zobowiązujący sens poszczególnych wezwań modlitwy „Ojcze nasz”.
ks. Jan Sawicki
Idziemy nr 50 (327), 11 grudnia 2011 r.