Trzeba sobie jasno powiedzieć, że gromadzenie jest pewną pułapką dzisiejszych czasów. W praktyce traktujemy posiadanie jako rodzaj szczęścia.
Dawno nie słyszałam w kościele przypowieści o tym, że trudno bogaczom wejść do królestwa niebieskiego. Brakuje mi komentarza z ambony do dzisiejszych wyprzedaży, zakupów, superofert i supermarketów, które zajęły ważną część naszego życia indywidualnego i społecznego. Może Ksiądz coś o tym napisze?
To, co gromadzimy dziś, jest szaleństwem – twierdziła bł. Matka Teresa z Kalkuty. Buty, odzież, kasety, płyty, książki, elektryczne gadżety zawalają nasz świat. Matka Teresa nakazywała swoim siostrom rozdać wszystko, czego przez rok nie używają. Ja sam mam dobre doświadczenia ze współpracy z siostrami dominikankami misjonarkami z Zielonki. U nich piwnice i strych były praktycznie puste. Każda rzecz niekonieczna ruszała w świat.
Trzeba sobie jasno powiedzieć, że gromadzenie jest pewną pułapką dzisiejszych czasów. Ogromne pieniądze przeznacza się na reklamę. Czyli na przekonanie nas, że potrzebujemy czegoś, o czym nie wiemy, że tego potrzebujemy. I w praktyce traktujemy posiadanie jako rodzaj szczęścia. Jest jednak druga strona medalu: nie wiadomo, czy my mamy pieniądze, telewizory, komputery i telefony komórkowe – czy też one nas mają. Kiedyś Francuzi opublikowali ciekawe badania socjologiczne. Wykazały one, że ci, którzy więcej kupują, mniej dają, stają się opieszali, próżni. Za dążeniem do komfortu kryje się wiec także egoizm zabijający w nas powoli objawy bezinteresowności i piękne odruchy serca.
Oczywiście, należy kupować rzeczy dobre. Przysłowie mówi: tanie mięso psy jedzą. Pułapkę stanowi więc często „okazyjna oferta”. Warto zapytać: dlaczego ten towar jest tańszy? Potem wyrzucamy tanie rzeczy na śmietnik, czyli nie zyskujemy, ale tracimy na kupnie.
Drugą pułapkę stanowi kupowanie tego, co jest najdroższe i najbardziej markowe. Pytanie brzmi: po co to kupujesz?
Trzecia pułapka to kupowanie czegoś nie ze względu na potrzebę, tylko na komfort. Jeśli coś dobrego, sprawnego wymieniamy tylko po to, żeby działało szybciej, żeby nie podnosić pośladków z kanapy dla przełączenia urządzenia, żeby dana rzecz miała jakiś efektowny bajer, który zaimponuje innym – to znaczy, że wpadliśmy w sieci pożądliwości.
Pismo Święte mówi o odkładaniu w ciągu lat tłustych jednej piątej zarobków jako oszczędności na czas, gdy przyjdą lata chude. Czytamy tam o dawaniu dziesięciny na cele religijne oraz o jałmużnie, która gładzi liczne grzechy. Raz na trzy lata w czytaniach niedzielnych musi paść wspomniany przez Panią wątek o niebezpieczeństwie bogactw. Kłopot nie w tym, żeby go usłyszeć, ale – zastosować.
ks. Marek Kuszewski |