Kościół zachęca do dobrowolnego wdowieństwa. Taki stan życia stanowi symbol miłości silniejszej niż śmierć.
Czuję się niezwykle samotna po śmierci męża. Rodzina odwiedza mnie częstokroć w ciągu dnia, ale wieczorami zostaję sama. Telewizja nie jest w stanie zagłuszyć bólu mojej samotności. Najwięcej pomaga mi modlitwa. Jestem zdziwiona sama sobą, lecz coraz częściej zaczynam myśleć o powtórnym małżeństwie. Wiem, że moje koleżanki wdowy rezygnują z tego ze względu na pamięć o zmarłym małżonku. Czy wolno mi jednakże wyjść ponownie za mąż z obawy przed samotnością?
Decyzja o wyjściu za mąż – pierwsza czy kolejna – nie powinna być podejmowana z lęku. Drugi człowiek jest tak wielką wartością, że powinniśmy chcieć spędzić z nim życie ze względu na niego samego. Każda inna motywacja: z litości, słabości czy interesowności – jest niegodna. Tak samo drugi człowiek powinien chcieć Pani dla tej wartości, jaką jest Pani sama w sobie, jako niepowtarzalny człowiek, niezwykły byt stworzony przez Boga.
Kościół zachęca do dobrowolnego wdowieństwa. Taki stan życia stanowi symbol miłości silniejszej niż śmierć. Ponadto umożliwia oddanie się Bogu, modlitwę i medytacje (por. Jdt 8,4-8). Święty Paweł pisze: „Mówię niepoślubionym oraz wdowom: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak ja” (1 Kor 7,8). Jednak małżeństwa wdów i wdowców są dopuszczalne i godziwe. Sytuacja życiowa, ból samotności, wsparcie w wychowaniu dzieci, racje ekonomiczne mogą stanowić motywacje peryferyjne, wspomagające decyzję o ponownym zamążpójściu. Nie mogą być motywacją główną, choć należy je uwzględnić. Niektóre osoby znoszą wdowieństwo łatwo, inne ciężko. Słowo Boże zaleca młodym wiekiem wdowom, aby „wychodziły za mąż, rodziły dzieci, były gospodyniami domu” (1 Tm 5,14), gdyby nie radziły sobie z samotnością.
Oczywiście, decyzja należy tylko do Pani. Najprościej jest nastawić się na wdowieństwo, a dopiero kiedy spotkamy wyjątkowego, wartościowego człowieka, rozważyć, czy dla niego nie chcemy odstąpić od zalet życia samotnego. Jak przy każdej decyzji o małżeństwie, istnieje pewne ryzyko. Bóg nas nie zawiedzie. Z człowiekiem może być różnie. Trudno odmówić słuszności Bułatowi Okudżawie, który śpiewał: „Pierwsza miłość z wiatrem gna, z niepokoju drży. Druga miłość życie zna i z tej pierwszej drwi. A ta trzecia jak tchórz w drzwiach przekręca klucz i walizkę ma spakowaną już”.
ks. Marek Kuszewski |