Rzeczy niebieskie

Ocena: 0
1994
Zanim powtórzymy katechizmowe wiadomości o miłości – trzeciej i ostatniej cnocie boskiej – zbierzmy dotychczasową wiedzę.
Cnota wiary jest sprawnością, dzięki której człowiek wierzy „w Boga i w to wszystko, co On nam powiedział i objawił, a co Kościół podaje do wierzenia” (KKK 1814). Jednak nie chodzi tu tyle o poznanie i przyjęcie prawd objawionych, ile o zawierzenie siebie Bogu, duchowe przylgnięcie do Niego. Bo akt wiary nie jest intelektualnym aktem poznania, ale przede wszystkim wejściem w egzystencjalne zjednoczenie z Bogiem. Jak wiemy, wiara opiera się na objawieniu Boga, należy do innego sposobu poznawania niż poznanie opierające się na doświadczeniu i postrzeganiu zmysłowym. Benedykt XVI uczy, że ograniczenia nauki, czyli danej dziedziny wiedzy, nie powinny być mylone z granicami naszego poznania, a tym bardziej – naszej egzystencji. Zatem gdy jakiś uczony głosi, że doszedł do granic ludzkiego poznania, oznacza to tylko tyle, że doszedł do granic możliwości swojej własnej wiedzy. Proponowanie tylko empirycznych schematów i rozwiązań oznacza pozostawanie w obszarze, gdzie miarą poznania jest chęć panowania, możliwość zawłaszczenia jakiejś rzeczywistości.

Cnota nadziei jest sprawnością, dzięki której człowiek pragnie „szczęścia Królestwa niebieskiego i życia wiecznego, pokładając ufność w obietnicach Chrystusa” (KKK 1817). Zasadniczym przedmiotem nadziei jest radość wieczna polegająca na udziale w szczęściu samego Boga. Jej przejawem jest pragnienie życia wiecznego, tęsknota za niebem jako stanem osób zbawionych i upodobanie w dobrach nieskończonych, czyli w „rzeczach” nadprzyrodzonych. Św. Teresa z Ávila (1515-1582) uczy, że cnota nadziei w stopniu heroicznym rodzi dystans, a nawet „pogardę dla wszystkich rzeczy tej ziemi”, które są niczym wobec „rzeczy niebieskich”. Nie ma nic wspólnego z fasadowym optymizmem. Jest duchową konstrukcją świata najdalszego jutra. Słowem, wieczność to stan ostatecznego zaspokojenia, zanurzenia się w oceanie nieskończonej miłości (J 16,22).

Natomiast cnota miłości jest sprawnością, dzięki której człowiek miłuje „Boga nade wszystko, ze względu na Niego samego, a bliźnich ze względu na miłość Boga” (KKK 1822). Świadectwem tej miłości jest chętne poddawanie się autorytetowi Kościoła, a jej praktycznym wyrazem jest umiłowanie woli Bożej zawartej w przykazaniach, prawie kościelnym, decyzjach biskupów, którzy pełnią posługę nauczania, kierowania i uświęcania. Oczywiście, codziennym znakiem cnoty miłości jest promieniowanie ciepłem dobroci, uprzejmości, łagodności i opanowania.

ks. Jan Sawicki
Idziemy nr 46 (427), 17 listopada 2013 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: