Rozrzutność i sknerstwo

Ocena: 0
1018

Podleganie pewnym wpływom genetycznym nie zwalnia z odpowiedzialności moralnej.

Moja żona jest rozrzutna. Ona odpowiada, że to przez „gen Brenetta”. Ponoć jest naukowo zbadane, że gen ten praktycznie rządzi poczynaniami człowieka. Jak można jej odpowiedzieć na dowody naukowe?

Bądź oszczędnym, abyś mógł być szczodrym.

Aleksander Fredro

Z naukowością takich doniesień trzeba uważać. Wszystko to są zwykle hipotezy. Dziedziczenie i geny są kwestią niezwykle skomplikowaną. Sformułowanie, że dany gen odpowiada za rozrzutność, brzmi raczej dość bajkowo.

Co więcej, podleganie pewnym wpływom genetycznym nie zwalnia z odpowiedzialności moralnej. Co by było, gdyby wynaleziono gen zabójcy, gwałciciela, tyrana, prześladowcy, złodzieja? Czy przykazania Boże przestałyby wtedy obowiązywać? Trzeba by wtedy swój gen potraktować jako krzyż do dźwigania, a nie usprawiedliwienie samowoli. A już zupełnym nieporozumieniem jest całkowity brak pracy nad sobą w sytuacji dziedziczonej (?) wady: moja mama nie umiała sprzątać, to dlatego u mnie wciąż panuje bałagan. Mój dziadek kupował przed wojną koszule na tuziny, więc widocznie ja też tak mam, nie czepiaj się, proszę.

Z drugiej strony proszę jednak popatrzeć na siebie. Bywa bowiem, że wobec osób rozrzutnych ujawniają się nasze słabe strony. Rozrzutni uznają wprawdzie, że są warci lepszych ubrań czy jedzenia, ale potrafi ą się ucieszyć. Cieszą się z zakupów, przeżywają radość i wdzięczność, czułość, zadowolenie z obdarowywania innych – a to bywa pozytywne wobec fali powszechnego u nas malkontenctwa.

Tymczasem osoby nierozrzutne przeżywają irytację, że ich nie stać, zazdrość, że inni się bawią, frustrację, że ciągle im brak. Nie uznają, że są warte wykwintnej kolacji, atrakcyjnej sukienki czy drogich, ale wygodnych butów.

Rozrzutność jest grzechem, bo wydajemy więcej, niż nas stać. Czasem rozrzutność ujawnia dramatyczny brak wolnej woli czy nawet uzależnienie albo diabelskie materialistyczne zniewolenie. Skromność jest cnotą. Proszę jednak sprawdzić, czy za zewnętrzną skromnością nie stoi czasem zaniżone poczucie wartości, nadmierny lęk i zabezpieczanie się lub nawet skąpstwo.

Drugi człowiek jest cennym lustrem. Warto raz i drugi zagłębić się w przypowieść o belce i źdźble w oku. Warto się przyjrzeć, czego uczy nas czyjaś wada. Może prowadzić nas do wdzięczności wobec Boga, że jest we mnie dużo mniejsza. Niekiedy jednak źdźbło w czyimś oku pozwala nam dostrzec belkę w naszym. To najcenniejsza lekcja.

ks. Marek Kuszewski
xmarekk(at)o2.pl
Blog ks. Marka
Autor jest proboszczem parafii bł. Karoliny Kózkówny w Białobrzegach
Idziemy nr 43 (526), 21-25 października 2015 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: