Pod prąd

Ocena: 0
1388
Kto się decyduje na radykalizm, musi się niekiedy zdecydować na odrzucenie. Może więc lepiej wyrobić sobie opinię „nawiedzonego” katolika i zyskać prawo do mówienia tego, co się naprawdę myśli?
Moja bliska znajoma, najlepsza przyjaciółka żony, zdecydowała się wraz z mężem na sztuczne zapłodnienie plemnikiem obcego mężczyzny. Powiedziałem, że mają jeszcze czas. W sumie chciałem powiedzieć, że takie rozwiązywanie problemu nie jest wolą Bożą, lecz zabrakło mi odwagi. Wszyscy dookoła popierają ich decyzję. Trudno być jedynym, który myśli inaczej, który wprowadza niepokój w ich plany i może skłócić żonę z najbliższą przyjaciółką. Decyzja należy do nich, nie mogę chyba jednak tak tego zostawić. Żona mnie błaga, żebym po raz kolejny nie był „nawiedzonym” katolikiem…
Według „oświeconych” jako katolicy mamy poglądy niemal autorytarno-faszystowskie, w dogmatyzmie leczymy swoje kompleksy, pełno w nas podskórnej nienawiści do ludzi, ślepo słuchamy księży itd. Trudno jest więc nam publicznie powiedzieć, że się z czymś nie zgadzamy. W praktyce życie naszą misją prorocką utrudniają jeszcze kwestie przyjaźni, życzliwości wobec bliskich i kolegów z pracy, dobro dzieci czy nawet interesy. Kto się decyduje na radykalizm, musi się niekiedy zdecydować na odrzucenie. Może więc lepiej wyrobić sobie opinię „nawiedzonego” katolika i zyskać prawo do mówienia tego, co się naprawdę myśli? I tego, czego uczył Pan Jezus, który powiedział jasno: „Kto was słucha, mnie słucha. Kto wami gardzi, mną gardzi”.

Dobrze jest żyć w zgodzie z innymi, ale czy mamy całe życie milczeć? Choćby wspomniana kwestia sztucznej prokreacji. Przypomnijmy znane w świecie przypadki „osiągnięć” w tej dziedzinie. W Belgii białym rodzicom urodziło się ciemnoskóre dziecko, bo ktoś pomylił probówki. W Anglii para rodziców karłów zamówiła dziecko, które nie przewyższy ich wzrostem. W USA para głuchoniemych lesbijek zamówiła wyprodukowanie głuchoniemej dziewczynki. W Polsce nagłośniona została niedawno sprawa pomyłki z embrionami. W naszym kraju jest zamrożonych tylko 25 tysięcy embrionów człowieka, w USA i Wielkiej Brytanii – po milionie. Większość zostanie poddana utylizacji i przeróżnym testom. Czy musi się nam podobać, że człowiek zabawia się w producenta ludzi? Wierzącym nie chodzi o to, żeby atakować małżeństwa niepłodne czy lekarzy. Bronimy ludzkiego życia i godności jego przekazywania. Czasem wymaga to narażenia się, pójścia pod prąd.

Jeśli znajomi są prawdziwie z Wami zaprzyjaźnieni, należy przekazać swoje zdanie: powiedzieć choćby, że boi się Pan o ich decyzję. Że jeśli Kościół czegoś naucza, to zapewne stoją za tym głębsze racje. Nie musi Pan nikogo przekonać. Ważne, żeby nie był Pan agresywny i „wszechwiedzący”. Reszta w rękach Boga.

ks. Marek Kruszewski
xmarekk(at)o2.pl
Blog ks. Marka
Autor jest proboszczem parafii bł. Karoliny Kózkówny w Białobrzegach

Idziemy nr 26 (509), 28 czerwca 2015 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: