Tace są głównym środkiem utrzymania parafii. Trudno więc z nich zrezygnować. Poza funkcją praktyczną mają sens duchowy. Każdy z nas ma składać siebie razem z Chrystusem na ofiarę Bogu Ojcu. Wyrażamy to w modlitwie, ale także w postaci daru materialnego - pisze ks. Marek Kruszewski.
Zbieranie tacy podczas Eucharystii rozprasza mnie, przeszkadza w modlitwie. Czy konieczne jest to zbieranie pieniędzy podczas konsekracji? Czy nie lepiej byłoby płacić podatki, jak to się robi w Niemczech, albo żeby każdy się opodatkował?
Tradycyjnie trzy razy w życiu składamy większą ofiarę na potrzeby Kościoła. Przy chrzcie (czynią to za nas rodzice), przy ślubie, przy pogrzebie (czynią to za nas spadkobiercy). Poza tym składamy co niedzielę małe sumy na tacę. Raz w roku – zwykle przy okazji wizyty duszpasterskiej – rodzina daje większy datek na kościół. Gdyby to zsumować, dodać intencje mszalne, wypominki, wychodzi dobrowolny podatek, który – jako ksiądz – doceniam, szanuję i za który naszym parafianom mocno dziękuję.
Głównym środkiem utrzymania parafii są tace. Trudno więc z nich zrezygnować. Poza funkcją praktyczną mają też sens duchowy. Każdy z nas ma składać siebie razem z Chrystusem na ofiarę Bogu Ojcu. Wyrażamy to w modlitwie, ale także w postaci daru materialnego, czegoś, co mnie namacalnie kosztuje. Łatwiej to widać, kiedy podczas Eucharystii jest uroczysta procesja z darami. Niesie się wtedy do ołtarza zebrane pieniądze, niekiedy kwiaty, a na końcu wino i chleb do konsekracji. Komentator przypomina wówczas, że dary te wyrażają ofiarę serca. Zgadzam się, że trwająca prawie do Komunii Świętej zbiorka utrudnia uczestnictwo w Eucharystii i zaciera symbol. Żeby tego uniknąć, trzeba by było zatrzymywać akcję liturgiczną i zebrać tacę przed Modlitwą Eucharystyczną. Byłoby więcej czasu na wspólny śpiew. Wada tego rozwiązania: trzeba by było wydłużyć Mszę Świętą o dobrych kilka, a nawet kilkanaście minut. A tego niektórzy wierni nie lubią i dają temu wyraz.
Tradycyjnie zebraną ofiarę dzieli się na trzy części: jedna idzie na potrzeby sprawowania Eucharystii (chleb, wino, kwiaty, szaty i naczynia liturgiczne, świece itp.), jedna na utrzymanie i funkcjonowanie parafii (budynki, ubezpieczenia, pensje pracowników, media), trzecia część jest przeznaczona dla ubogich danej wspólnoty.
Czy nie lepiej byłoby płacić podatki jak w Niemczech? Przyczyniło się to niegdyś do bogactwa tego Kościoła. Niemcy łożyli dzięki temu największe fundusze na misje, na kościoły na Wschodzie. Niestety takie rozwiązanie okazało się też niszczące. Wielu letnich katolików wyszło z założenia: płacę, to należę do Kościoła, nie muszę biegać na Msze Święte. Inni natomiast, żeby oszczędzić w portfelu, wystąpili z Kościoła i przez akt odstępstwa narobili sobie kłopotów duchowych.
ks. Marek Kruszewski
xmarekk(at)o2.pl
Idziemy nr 49 (326), 4 grudnia 2011 r.