Odpuść, jako i my

Ocena: 0
2610
Nie da się szybko zrozumieć ani łatwo przyjąć nauki Chrystusa o przebaczaniu. Przebaczenie bowiem zawsze niesie krótkotrwałą, pozorną stratę – ale zapewnia długoterminowy zysk.
Z przemocą jest na odwrót. Przebaczenie wydaje się słabością, w rzeczywistości jednak wymaga moralnej siły i odwagi.

Dużym problemem w Modlitwie Pańskiej jest postulat przebaczania. Trudno jest wybaczyć. Ale przebaczenie nie oznacza przecież uniewinnienia! Ksiądz prof. Józef Tischner wyjaśnia, że gdy przebaczam, to wcale nie twierdzę, że nie było zła. Było! I dlatego mogę przebaczyć. Przebaczenie oczyszcza nas – a nie naszego winowajcę – z pragnienia odwetu. Wyzwala z poszukiwań okazji do zemsty. Teraz można zostawić sprawę Bogu – Sędziemu.

Przebaczenie jest przede wszystkim osobistą decyzją, która sprzeciwia się pierwotnemu odruchowi odwetu, aby odpłacać złem za zło. Punktem odniesienia dla tej postawy jest miłość Boga, który nas przyjmuje mimo grzechów. Przebaczam, bo Bóg pierwszy przebaczył mnie. Nic bardziej nie odsłania obrazu Boga w człowieku jak właśnie zdolność do wybaczania. Ta postawa jest niemożliwa bez Odpuść, jako i my modlitwy. Bez oparcia się na Chrystusie przebaczenie jest tymczasową lojalnością. Albo grą, bo nie ma w tej chwili wystarczających sił czy warunków do zemsty.

Gdy zaś jest się stroną winną – sami oczekujemy przebaczenia. Człowiek pragnie wtedy, aby inni byli wobec niego miłosierni. Chce mieć „nowe życie” i nie być na zawsze więźniem dawnych win i błędów. Grzechem jest udawanie, że nic nie było – ale złem jest także wieczne stawianie ludzi pod ścianą za popełnione grzechy, począwszy od młodości. I wypominanie ich do – i po – czyjejś śmierci. Odmawiamy wtedy komuś prawa do przebaczenia, a jeżeli już, to na „swoich warunkach”.

Nie oznacza to, że chrześcijanina ma charakteryzować automatyczne przebaczanie. To jasne, że pochopne wypowiadanie tak ważnych słów jest często niepedagogiczne. Jeżeli jednak ktoś uczynił rachunek sumienia, ma świadomość tego, co zrobił, szczerze żałuje i szuka sposobów poprawy – to trzeba pojednać się i zamknąć sprawę. Jednak przebaczenie nie jest jednorazowym aktem. Najczęściej jest owocem długiego procesu dojrzewania sumienia.

Ksiądz Tischner zwraca uwagę, że Jezus wyzwala od lęku przed naszym miłosierdziem: dokąd mnie zaprowadzi, ta dobroć, przebaczenie, miłość? Dlatego potrzebna jest roztropność. Jej celem jest wprowadzenie ładu w świat miłości bliźniego. Dzięki roztropności chrześcijanin wie, co, kiedy i komu jest winien: kiedy upomnienie, kiedy przebaczenie, a kiedy samemu trzeba przeprosić.


ks. Jan Sawicki
Idziemy nr 5 (334), 29 stycznia 2012 r.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: