Nożyczki potrzebne od zaraz

Ocena: 0
435

Jak jednak pomóc dziecku w odejściu? Po pierwsze, trzeba wewnętrznie je wypuścić, aby nawet podświadomie go nie zatrzymywać.

Jestem samotną matką dwóch córek, które są singielkami. Przeżywają różne związki i miłości, jednak nie zakładają rodzin. Zastanawiam się, czy wypychać córki z domu… Czy jedno i drugie dziecko odnajdzie swoje miejsce w życiu, czy poradzi sobie z budową własnej, szczęśliwej rodziny?

Czy wypychać córki z domu? Na pewno nie zatrzymywać ich. Rodzice noszą w sobie potrzebę miłości, bliskości, docenienia… Kiedy nie mają wnuków, zatrzymują nieraz, czasem nieświadomie, dorosłe dzieci w domu. Syn czy córka, osoba wykształcona i dorosła, goni za światem, ale wciąż tkwi w domu, także przez poczucie jakiejś nieokreślonej winy, lojalności lub wdzięczności. Mama samotnie wychowująca dzieci nierzadko traktuje najstarsze z nich jako swoją pomoc i „partnera”. Młodszym często łatwiej jest odejść, bo zostaje to najstarsze. Szczególną sytuacją jest ta, kiedy dorosłe dziecko zarabia mało czy wręcz za mało. „Niezbędna” ekonomicznie mama pomaga i jednocześnie zyskuje prawo ingerencji w życie dorosłego dziecka. To mocno wiąże, niezależnie od tego, co mama –  nierzadko także ojciec – i dziecko deklarują.

Czy gdyby Pani ułożyła sobie z kimś życie, to dziecko by łatwiej poszło na swoje? Tu, jak mówi przysłowie, na dwoje babka wróżyła. Bo jeśli Pani nowy mąż okaże się słaby, to odejście dziecka z domu będzie odejściem sojusznika i osoby wspierającej.

Jak jednak pomóc dziecku w odejściu? Po pierwsze, trzeba wewnętrznie je wypuścić, aby nawet podświadomie go nie zatrzymywać. Widzę nieraz dorosłych ludzi, którzy kulą się albo zachowują jak dziecko, kiedy zadzwoni mamusia. Niestety!

Po drugie, warto stale aktualizować, ile moje dziecko ma lat. Sporo mam traktuje praktycznie dorosłe dzieci jak nastolatków. Mają wyprane, sprzątnięte i podstawione pod nos. Dochodzi do tego pełna akceptacja i zero wymagań. I coraz ciężej odejść dziecku do własnego domu, gdzie trzeba będzie samemu gotować, „jeździć na ścierce”, prać, prasować, dbać o wszystko. To, że dziecko ciężko pracuje czy studiuje, nie daje mu prawa do matki-służącej.

Po trzecie, dziecko otrzymało łaskę od Boga na swoje życie. Bóg pomaga mu podejmować mądre wybory, a przy złych uczyć się na błędach. Można służyć mu radą i dobrym słowem: „poradzisz sobie”. I nie więcej, bo rodzice powinni wierzyć w pomoc Bożą i w mądrość swojego dziecka.

Po czwarte, trzeba się modlić za przyszłego małżonka swojego dziecka. Modlitwa rodziców ma wielką moc.

Po piąte, warto próbować żyć swoim życiem. Mama spełniona, niezależna, bogata w zainteresowania i grono przyjaciół ułatwia dziecku wejście w samodzielność.

ks. Marek Kuszewski
xmarekk(at)o2.pl
Blog ks. Marka
Autor jest proboszczem parafii bł. Karoliny Kózkówny w Białobrzegach
Idziemy nr 37 (571), 11 września 2016 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: