Współcześnie słowa „cnota” już się nie spotyka, chyba że w katechizmie. A jeżeli jeszcze gdzieś indziej, to w ironicznych komentarzach i w dowcipach.
Kończąc powtórzenie podstawowych wiadomości o trzech cnotach boskich – wierze, nadziei, miłości – musimy przypomnieć sobie, czym w ogóle jest cnota. Kardynał Gianfranco Ravasi stwierdza, że dziś cnoty jakby rozpłynęły się, aby ustąpić miejsca sukcesowi, prowokacyjnym pozorom, a nierzadko bezwstydnym wadom, ukazywanym jako przejaw wolności, braku kompleksów i przymusu. Rzeczywiście, współcześnie słowa „cnota” już się nie spotyka, chyba że właśnie w katechizmie. A jeżeli jeszcze gdzieś indziej, to w ironicznych komentarzach i w dowcipach. A przecież cnoty są fundamentem wszelkiej postawy etycznej. Stanowią punkty orientacyjne mapy ludzkiej egzystencji. Opisują zasadniczy profil moralny człowieka. Są kryterium duchowego zdrowia, czyli jakości sumienia.W tym kontekście klasyczna starożytność łączy tu siłę fizyczną i przejrzystość wewnętrzną. W kulturze grecko-rzymskiej cnota stała się nawet boginią i została zaliczona do panteonu bóstw. Nic dziwnego, skoro etymologia słowa cnota (łac. virtu) prowadzi do wyrazów: wojownik (vir), siła (vis) i wartość (virtus). A zatem splatają się w niej osobiste postępowanie, doskonałość moralna z prezencją zewnętrzną.
Dla Arystotelesa, greckiego filozofa (384-322 przed Chr.), cnota jest synonimem znakomitości. Stąd cnoty są skłonnościami, które należy rozwijać, aby stały się jasnymi drogowskazami w działaniach podmiotu moralnego, jakim jest człowiek. Są stałymi dyspozycjami do dokonywania mądrych wyborów i wzięcia odpowiedzialności za własne czyny. To od Arystotelesa pochodzi sentencja: „Dobrymi jesteśmy w jeden tylko sposób, złymi na liczne i różne sposoby”.
Natomiast wybitny, średniowieczny filozof i teolog św. Tomasz z Akwinu (1224-1274) uczy, że w cnocie chodzi o stałość w odpowiedzialnym korzystaniu przez człowieka z wolności, kierującej się ku prawdziwym wartościom. Cnota oznacza więc konsekwentne przylgnięcie do dobra, prawdy i piękna sprawiedliwości. A samo „ćwiczenie się w cnocie” jest szkoleniem duszy w codziennym wybieraniu dobra. I św. Tomasz podał definicję: „Cnota to dobra cecha umysłu, dzięki której żyjemy w sposób prawy, i którą nikt nie może posłużyć się do czynienia zła”.
Tak rozumiane cnoty powinny przenikać całego człowieka; kierować nim, przemieniając umysł i wolę, a także świat zmysłów i uczuć. Koniecznym podmiotem dla ich zaistnienia i działania jest więc człowiek. A ujawniają się one dzięki naszym słowom, decyzjom, uczynkom i międzyludzkim relacjom.
ks. Jan Sawicki |