Nie z tej ziemi

Ocena: 0
1873
Rozważając cnotę miłości, trzeba zawsze pamiętać, że jej podstawą jest pierwszeństwo miłowania ze strony Boga i zniżenie się Chrystusa ku nam.
„On to dla nas, ludzi i dla naszego zbawienia zstąpił z nieba” – mówimy w Wyznaniu wiary. Jeżeli miłość jest boska, oznacza, że pochodzi od Boga i łączy nas z Nim. Jest dana bezinteresownie, bez naszej zasługi. Jest zarazem miłosierdziem i przebaczeniem.

Człowiek jest w stanie zrozumieć swój los tylko dzięki uznaniu, które przychodzi od kogoś innego – miłującej osoby, która obdarowuje człowieka swoją pewnością, mocą i szczęściem. W ten właśnie sposób Bóg dał nam możliwość bytu wypełnionego sensem.

Chodzi o miłość, która jest wielką afirmacją i radością z ludzkiej egzystencji. W niej mówi Bóg Ojciec do każdego człowieka: „Wszystko moje do ciebie należy”(Łk 15,31). Wiara jest więc związkiem rodzącym miłość, w którym obie strony, będąc sobą, stają się jednym. Taka miłość ma znamiona raju. Jest procesem powrotu do niego.

Przeciwieństwem jest zwątpienie. Jego źródłem jest „smutek tego świata” (2Kor 7,10). Pochodzi on z braku wiary w wielkość ludzkiego przeznaczenia. Współczesny człowiek nie wierzy w swoją prawdziwą wielkość ani w to, że Bóg jest bliski, zna i kocha nas. Mimo ogromnego rozwoju cywilizacyjnego i postępu „wolności, równości i braterstwa” człowiek jest nieszczęśliwy. Głód nieskończoności trwa nadal. Wielu nie ma woli ani odwagi podejmowania wielkich spraw i ofiar, wyzwań i celów. Zniewoleni więc niepohamowaną potrzebą namiastek skazują siebie na grę pozorów. Niektórzy nawet sądzą, że byłoby lepiej, gdyby w ogóle nie istnieli.

W obliczu kryzysu człowiek albo się nawraca, albo wpada w rozpacz. To zwątpienie egzystencjalne można pokonać jedynie przez wiarę w wielkość własnego bytu, akceptowanego i kochanego przez Boga. Tylko przyjęcie boskich wymiarów naszego zaistnienia może przywrócić pokój serca.

Benedykt XVI uczy, że „człowiek, który odmawia sobie wielkości, jest apostatą w stosunku do Boskiego powołania bytu ludzkiego”, czyli zbawienia. Przyznaje, że bycie przedmiotem miłości Boga wiąże się z wymaganiami; stąd bunt przeciw wielkości, a w praktyce – przeciw Bogu. Ale nie wolno godzić się z redukcją człowieka „do samego ciała, zdolnego tylko do produkowania i konsumpcji, z przerwą na rozrywkę, po której jest się już tylko pustym workiem” (abp S. Wielgus).

Miłość boska ma charakter twórczy. Ona stworzyła świat i jest jego odkupieniem. Zostaliśmy powołani z nicości do rozwoju. Otrzymaliśmy zadanie kontynuacji procesu stworzenia i udzielenia tej miłości odpowiedzi.

ks. Jan Sawicki
Idziemy nr 48 (429), 1 grudnia 2013 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: