Na końcu czasów

Ocena: 0
1985
W prywatne objawienia można wierzyć bezpiecznie w momencie potwierdzenia ich przez Kościół. Ten poznaje drzewo po owocach. Tak też się ma sprawa z Medjugorie.

Coraz więcej dociera do mnie wiadomości o objawieniach prywatnych. Trzy razy więcej niż przez całe życie. Czytam, bo boję się odtrącić to, co dobre. Dziwi mnie też Medjugorie, że objawienia mogą trwać tyle lat. Czy to wszystko prawdziwe? I czy to mogą być znaki końca czasów?


Bóg stworzył naturę i ją szanuje. Nie narusza naturalnego ładu rzeczy bez potrzeby. Stąd też zawsze, kiedy dowiadujemy się o jakiejś nadnaturalnej wiedzy, powinniśmy zachować ostrożność. Także wtedy, kiedy treści i autor nadzwyczajnych przekazów wydają się pobożni.

W Starym Testamencie król Saul korzysta z pomocy wróżki, aby wywołać ducha. Okazuje się to możliwe, jest natomiast grzechem i nic naprawdę istotnego nie wnosi do wiedzy Saula. Tak bywa zwykle z wróżkami, tarotami i każdą „nadzwyczajną” wiedzą. Gorzko smakuje i słono kosztuje.

Dusze zmarłych, aniołowie i złe duchy nie znają przyszłości. Każda zapowiedziana przyszłość jest więc niepewna. Nawet prawdziwe, boskie objawienie obwarowane jest zazwyczaj warunkami typu: „jeśli się nawrócicie, to się nie stanie”.

W prywatne objawienia można wierzyć bezpiecznie w momencie potwierdzenia ich przez Kościół. Ten poznaje drzewo po owocach. Tak też się ma sprawa z Medjugorie. Z pewnością jest wiele dobrych owoców płynących z tego miejsca. Póki jednak objawienia nie zakończą się, nie można poddać pełnej analizie ich treści. Kościół musi pamiętać, że zły duch wykorzystuje wszelkie możliwe sposoby, aby zwieść człowieka. Nawet do dobrych treści może podrzucić coś swojego.

Ostatecznie najważniejszą wiedzą, jaką posiadamy, jest Słowo Objawione. Ono powinno nas interesować nie mniej mocno niż prywatne objawienia. Obok Słowa Bożego istnieją wspomniane znaki końca czasów. Przez wydarzenia, spotkania, zwyczajne i nadzwyczajne, przemawia do nas Bóg. Także przestrzega przed końcem naszego czasu.

Ostatnio bagatelizujemy owe znaki końca świata. A to Świadkowie Jehowy, a to przepowiednie Majów o roku 2012, a to błędne objawienia pokazujące konkretną datę… Wszystko to się nie sprawdziło. Przyzwyczailiśmy się nawet do kataklizmów. Przy kolejnych słyszymy w radio, że ostatnio taka powódź była np. w 1912 roku i uspokajamy się. Czy potrzebnie? Nie wiem. Powtarzamy, że wojny, trzęsienia ziemi, zarazy były zawsze. Ale czy kiedykolwiek tak dużo i na taką skalę? W mediach mówi się, że wszyscy mamy obowiązek walczyć z globalnym ociepleniem. Tymczasem prawie nie wspomina się, że wszyscy powinniśmy się nawracać. I z tego powodu, że znaki końca czasu są bagatelizowane, ja… zaczynam się zastanawiać.

ks. Marek Kruszewski
Blog ks. Marka Kruszewskiego na www.idziemy.pl
Idziemy nr 1 (433), 5 stycznia 2014 r.



PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: