Mit rozwodowy

Ocena: 0
2511
Podstawowa droga zmiany małżeństwa na lepsze to droga zmieniania siebie samej/go. Obciążanie męża czy żony za nieatrakcyjność małżeństwa to najczęstszy błąd małżonków - pisze ks. Marek Kruszewski.
Czuję się rozczarowana moim małżeństwem. Zawiódł mnie mąż, który praktycznie nie jest w stanie dać mi czegoś nowego. W dodatku nie lubię siebie za swój lekceważący stosunek do męża. Dzieci już wyleciały z gniazda, wnuków jeszcze nie ma. Wielokrotnie rozmawiałam z mężem, że nie tylko chodzi o syndrom pustego gniazda, że coś w nas wygasło, ale on nie widzi problemu. Jemu jest dobrze, bo nie ma tylu obowiązków i twierdzi, że mam gorszy czas. A dla mnie to emocjonalny koniec małżeństwa. Przyznaję, że pragnę rozwodu. Co można zrobić?
Tak to często jest, że w połowie życie mężczyźni stają się domatorami. Szukają stabilizacji. Kobiety natomiast, które spędziły dużo czasu tworząc dom, mają zapał do wyjścia z domu, do czegoś nowego. Monotonia męczy kobiety zdecydowanie bardziej niż mężczyzn. Publikuję Pani list, bo wydaje mi się on oddawać myślenie wielu kobiet, z którymi rozmawiałem w ramach duszpasterstwa. Rozumiem, że – jak Pani zaznacza – chodzi o coś więcej niż syndrom pustego gniazda. Chodzi o poczucie wypalenia uczuciowego.

Co można zrobić?

Po pierwsze, ponieważ jesteśmy chrześcijanami, nie rozwiązujemy tego, co Bóg złączył. To Bóg może odnowić w nas miłość i rozbudzić ponownie pozytywne uczucia. Taka droga pozwoliła wielu parom bliskim rozwodu ponownie złączyć się i stworzyć związki szczęśliwsze niż przedtem. Natomiast wiele osób, które się rozwiodły, przyznaje po kilkunastu i po kilkudziesięciu latach, że z perspektywy czasu ich małżeństwo nie było takie złe.

Po drugie – ważne jest pytanie: po co się ożeniłem/wyszłam za mąż, jakie motywacje teraz mną kierują? Praktycznie: jakich potrzeb nie może Pani realizować, mieszkając fizycznie ze swoim mężem?

Proszę porozmawiać z doradcami rodzinnymi. Podstawowa droga zmiany małżeństwa na lepsze to droga zmieniania siebie samej/go. Obciążanie męża czy żony za nieatrakcyjność małżeństwa to najczęstszy błąd małżonków. Hasło TO ON MNIE ZAWIÓDŁ niczego nie naprawia. Osiągamy jedynie tyle, że druga osoba czuje się jeszcze bardziej winna i kiepska.

W efekcie tracimy energię życiową na mit rozwodowy. Tak, jakby wyzwolenie od współmałżonka miało spowodować cudowną poprawę jakości życia. Statystycznie na 10 rozwiedzionych kobiet tylko sytuacja jednej się nie pogarsza.

Co mogę doradzić? Cel życiowy. Moje skromne doświadczenie podpowiada mi, że małżeństwa przeżywają apatię, depresję, poczucie osamotnienia, kiedy nie mają żadnej misji życiowej. Pani talenty, doświadczenie, możliwości potrzeba nakierować na nowy, ważny cel.

ks. Marek Kruszewski
Zajrzyj na blog ks. Marka

Idziemy nr 34 (363), 19 sierpnia 2012 r.


PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: