Co można powiedzieć o małżeństwie widzącym się dwa dni w miesiącu albo dwa tygodnie w roku?
Mój mąż pracuje już dwa lata na Zachodzie. Mieszka tam razem z innymi osobami ze swojej rodziny i znajomymi, więc wiem, że mnie nie zdradza. Mimo że dzięki samolotom odwiedza mnie praktycznie co miesiąc, jest to dla mnie niezmiernie trudne. Staram się być silna psychicznie, ale czasami się załamuję. Proszę go, żeby zostawił wszystko i wrócił. On uparcie odmawia, twierdząc, że nie ma dla niego pracy w Polsce. Nie wiem, czy to wytrzymam, chociaż bardzo mi zależy na mężu.
Podzielam Pani obawy. Lepiej wyjeżdżać razem albo jak najszybciej doprowadzić do połączenia rodziny. Proszę się tego domagać od męża.
Co można powiedzieć o małżeństwie widzącym się dwa dni w miesiącu albo dwa tygodnie w roku? Czy taki związek ma szansę przetrwać? Praktycznie nie. Owszem, zewnętrznie nie musi dojść do rozwodu. Wewnętrznie jednak dokonuje się separacja i powolny rozpad związku. Coraz więcej jest spraw, o których się nie porozmawiało. Coraz więcej przeżyć, których się nie dzieli. Coraz więcej oczekiwań i tęsknot, które nie znajdują spełnienia, więc rodzą frustrację. Nawet bardzo silna więź uczuciowa między małżonkami może nie wytrzymać tej próby. Zwłaszcza w młodym małżeństwie. Jest wiele par, które żyją nadzieją, że będą w końcu razem codziennie, a dostatek materialny wynagrodzi im lata rozłąki, trudne momenty i samotne noce. A lata, które spędzili osobno, uznają za próbę dla ich związku. Próbę, z której wyszli zwycięsko.
Rzadko jednak tak ładnie się kończy. Widać to wyraźnie, kiedy ktoś wróci w końcu po kilku latach pracy na stałe do domu lub zabierze rodzinę do siebie „na Zachód”. Pojawiają się kłótnie, bunty i rozczarowania. Małżonkowie nie mogą dojść do porozumienia. Przez lata, kiedy widzieli się raz na jakiś czas, stali się sobie odlegli. Dzieci odzwyczaiły się od sporów czy od tego, że tata czy mama z zagranicy nagle chce od nich wymagać. Nie spotkałem rodziny, która umiałaby po długiej rozłące pozbierać się na satysfakcjonującym poziomie.
Z wyjazdami zarobkowymi łączy się często świat zdrad. Ponoć odległość jest próbą, która pokaże, jak bardzo małżonkowie się kochają. Zapominają, że każdy może mieć kryzys, zwłaszcza daleko od domu. Ta osoba, która wyjeżdża, łatwiej akceptuje małżeństwo na odległość. Dla niektórych jest nawet wygodnie mieć drugą połowę raz na jakiś czas, mniej zobowiązań, święty spokój... Ta osoba, która zostaje, zazwyczaj znosi rozłąkę gorzej. Ciężko jest ciągle czekać, tęsknić, samemu rozwiązywać wszystkie problemy, samemu wychowywać dzieci i zwyczajnie nie mieć się do kogo przytulić czy nawet porozmawiać późnym wieczorem.
ks. Marek Kuszewski |