Trzeba przyznać, że Nowy Testament nic nie mówi na temat początku i końca ziemskiego życia Maryi. Od razu pojawia się Ona jako „poślubiona mężowi imieniem Józef” (Łk 1, 27).
Jednak chronologicznie pierwszą, najstarszą informację o Maryi zapisał św. Paweł około 54-57 r. (zob. Ga 4, 4). Spotykamy Ją na początku zbawczych wydarzeń. Podczas publicznej działalności Jezusa pojawia się epizodycznie. Po spełnieniu macierzyńskiej roli jest jakby w cieniu. Wydaje się nieobecna, a na pewno pozostaje na drugim planie wydarzeń. Jednak gdy pojawi się pod krzyżem swojego Syna, a następnie w Wieczerniku, okaże się, że znów ma przed sobą ważne zadania (J 19, 25-27; Dz 1, 14; 2, 1-4). Istotnie, relacje biblijne nie są uporządkowanym przekazem wiedzy o Maryi. Autorami nie kierowała „biograficzna ciekawość, lecz cel kerygmatyczny”. Znaczy to, że Jej postać wyróżnia najważniejsze cechy bycia chrześcijaninem we wspólnocie Kościoła. Zainteresowanie Ewangelistów Matką Jezusa ma charakter rzeczowy i zwięzły. Nigdzie nie znajdziemy oznak nabożnych emocji. I dlatego tak ważne jest potwierdzenie faktu Jej dziewiczego macierzyństwa (Mt 1, 20; Łk 1, 35).
Warto jednak wiedzieć, że Nowy Testament przede wszystkim prezentuje osobowość Matki. Ale „na pierwszy plan wysuwa się nie tyle Jej Matczyny urząd, ile postawa wiary”. Charakteryzuje się Ona głęboką pokorą, wrażliwością na potrzeby słabszych. Jest osobą refleksyjną, słuchającą uważnie i przestrzegającą religijnego prawa. Kierując się bezgranicznym zaufaniem do Boga, stała się doskonale posłuszna woli Ojca. Cierpliwie naśladując Jezusa, stała się wzorem dla całej wspólnoty wierzących. Dlatego jest „doskonałą uczennicą swojego Syna”.
Postawa Maryi jest wymagana od wszystkich wyznawców Chrystusa. Jezus na przykładzie swojej Matki uczy, że nie ten będzie w Jego Królestwie, kto jest z Nim spokrewniony, ale ci, którzy gotowi są spełniać wolę Bożą (Mk 3, 31-35). I właśnie Maryja nie tyle ze względu na fizyczne macierzyństwo jest najbliżej Syna, ile z powodu swojej wiary i wierności. Chodzi o rozpoznanie i właściwe przyjęcie Słowa Bożego (Łk 11, 27-28).
Wiemy, że Maryja nie wszystko, co mówił i czynił Jezus, rozumiała. Nie była wszechwiedzącą osobą. Mimo że została wyróżniona wyjątkową łaską, nie miała wiedzy wyprzedzającej wydarzenia (Łk 2, 41-50). Ale coraz bardziej podejmowała wyznaczone Jej przez Boga zadania i w ten sposób wchodziła w misterium swojego Syna. Z czasem przyspieszała nawet bieg wydarzeń (J 2, 1-11). Jednak trzeba pamiętać, że w centrum Nowego Testamentu jest Chrystus. A „tam, gdzie jest mowa o Matce, dzieje się to ze względu na Syna”.
ks. Jan Sawicki
Idziemy nr 13 (342), 25 marca 2012 r.