Kto pali, ten truje

Ocena: 0
405

Niszczenie życia danego nam przez Stwórcę jest złe. Złe jest też uzależnianie się od czegokolwiek, bo poniża godność dziecka Bożego powołanego do wolności. Chrześcijanin musi zakładać, że chce wyjść z nałogu.

Co ksiądz sądzi na temat papierosów? Ciągle się z rodziną sprzeczam, czy to grzech, czy trzeba się z palenia spowiadać. A przecież teraz, w wakacje, kiedy pali się na powietrzu, nikomu chyba nie przeszkadzam?

Chyba wszyscy wiedzą o niebezpieczeństwach związanych z paleniem tytoniu: nowotwory, zniszczone serce, oskrzela i płuca, miażdżyca. Każdego roku na świecie z powodu palenia umierają ponad trzy miliony osób. W krajach UE rocznie notuje się 500 tysięcy przedwczesnych zgonów spowodowanych chorobami odtytoniowymi, w Polsce ponad 80 tysięcy: 20 sztuk wypalonych dziennie papierosów skraca życie przeciętnie o pięć lat, 40 sztuk – o osiem lat, każdy papieros – o 5,5 minuty. Opisany jest negatywny wpływ palenia na płodność, na potomstwo. Dym tytoniowy działa nie tylko na palacza, ale – często intensywniej – na jego otoczenie, na jego rodzinę. Działa zabójczo.

Czy palenie jest grzechem? Jedni radykalnie twierdzą, że jest to grzech ciężki. Człowiek palący popełnia powolne samobójstwo, naraża się jako samobójca na piekło, a swoich bliskich podtruwa.

Niektórzy katecheci uczą, że palenie poniżej 18. roku życia jest kwalifikowane jako grzech ciężki, po osiemnastce – już jako lekki. Inni uznają palenie za grzech lekki. Usprawiedliwiają się, że na spowiedzi grzechy ciężkie musimy wypowiedzieć koniecznie, a grzechy lekkie Kościół jedynie zaleca wyznawać. W takiej sytuacji brak wyznania, że się pali, nie czyni spowiedzi nieważną czy świętokradzką. Bywa, że ktoś wypala kilka papierosów rocznie i jedynie w obecności osób dorosłych – wtedy nie ma grzechu. Skoro są różne podejścia, spróbujmy określić, kiedy palenie może być grzechem ciężkim, a więc koniecznie wymagającym wyznania na spowiedzi. Po pierwsze: kiedy ktoś świadomie, lekceważąco wchodzi w nałóg. Po drugie: kiedy ktoś świadome trwa w nałogu, nie podejmuje prób jego porzucenia, bagatelizuje zagrożenie.

Niszczenie życia danego nam przez Stwórcę jest złe. Złe jest też uzależnianie się od czegokolwiek, bo poniża godność dziecka Bożego powołanego do wolności. Chrześcijanin musi zakładać, że chce wyjść z nałogu. Może w jakimś trudnym okresie odłożyć decyzję o rzuceniu palenia, bo np. właśnie stracił pracę, miłość czy wpadł w inne kłopoty. Jeśli uczciwie, bez banalnych usprawiedliwień walczy ze słabością, nie należy przypisywać mu grzechu ciężkiego. Obawiam się jednak, że wiele osób zwyczajnie zaniedbało walkę z nałogiem i powinno pójść do spowiedzi, oskarżając się i solidnie postanawiając poprawę.

ks. Marek Kuszewski
xmarekk(at)o2.pl
Blog ks. Marka
Autor jest proboszczem parafii bł. Karoliny Kózkówny w Białobrzegach
Idziemy nr 28 (562), 10 lipca 2016 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: