Kiedy Bóg woła

Ocena: 0
2191
Zaproszenie daje Bóg. Odpowiada na nie człowiek. Wołanie Boga jest zazwyczaj delikatne. Bóg stworzył ludzką wolność i jej nie narusza
Czuję w sobie zamęt. Od dwóch lat myślałem o wstąpieniu do seminarium duchownego. Kiedy jednak zdałem maturę, przestraszyłem się, że pójście drogą kapłaństwa jest niczym śmierć za życia. Księża z mojej parafii dawali mi dobry przykład, ale ich życie odbieram jako monotonne, a starość jako coś samotnego, ogromnie samotnego. Waham się.
Czym jest powołanie? W „Encyklopedii katolickiej” znajdziemy taką definicję: „powołanie – po łacinie vocatio, czyli wołanie, zwoływanie, zapraszanie – jest to skłonność do życia w określonym stanie, do wykonywania funkcji lub zawodu. Istotą powołania chrześcijańskiego – czytamy tam – wynikającego z chrztu, jest dialog wolności Boga i człowieka, poprzedzony wyborem osoby i zleceniem jej misji. Szczególny rodzaj powołania do służby kościelnej, a także powołania do służby Bożej stanowi powołanie kapłańskie i zakonne”. Przeczytamy jeszcze, że powołanie Boże „domaga się szczególnej refleksji, namysłu, rozeznania, »przypatrzenia się«, tak aby poznać jego istotę, sens, zasadę wyboru (1 Kor 1,26), a także związane z nim nadzieje (Ef 1,18), lęki i własne ograniczenia; wymaga bowiem od powołanego odpowiedzi całym życiem oraz postępowania godnego udzielonej mu łaski (Ef 4,1)”.

Tyle encyklopedia. Na pytanie o powołanie nikt Panu nie udzieli jednak ostatecznej odpowiedzi. Zaproszenie daje Bóg. Odpowiada na nie człowiek. Wołanie Boga jest zazwyczaj delikatne. Bóg stworzył ludzką wolność i jej nie narusza. Modlitwa i słowo Boże pozwala odczytać to zaproszenie w sposób dostatecznie wyraźny. Proszę popatrzeć w swoje serce.

Rzeczą chrześcijanina jest czynić dobro, a spodziewać się w zamian niewdzięczności. To spotkało i spotyka Jezusa Chrystusa. To spotka Pana, kiedy będzie Pan wierny drodze chrześcijanina. A jeśli znajdzie się Pan na drodze uczciwego kapłaństwa, niewdzięczność będzie szczególnie dotkliwa. Także samotność, o której Pan pisze, jest zwykłym udziałem chrześcijanina. A w życiu kapłana wołanie „Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił” bywa bardzo bolesne, bo rezygnuje się z najbliższych ludzkich więzów.

Z rekolekcji ignacjańskich pamiętam takie porównanie. Na pewnym etapie wiara staje się kroczeniem w ciemności na linie. Lina ta płonie od strony, do której się zdąża. Z perspektywy moich doświadczeń, porównanie to jest trafne. Kapłaństwo wydaje mi się trudniejsze, niż myślałem. Jest też ciągle nieznane, bo życie rodzinne znamy z domu pochodzenia, a specyfiki kapłaństwa nie znamy. Nie wiemy, w co wchodzimy.

Najważniejsza jest Pana więź z Bogiem.

ks. Marek Kruszewski
Blog ks. Marka

Idziemy nr 26 (407), 30 czerwca 2013 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: