Kara i miłosierdzie

Ocena: 0
641

Czyściec jest więc niesamowitą łaską, aby dokończyć naszego umierania dla grzechu, do którego jesteśmy przywiązani na tej ziemi.

W Zaduszki i w końcówce roku powraca do mnie zawsze pewne zawirowanie. Otóż w nauczaniu Kościoła dotykam w Pieśniach jakby dwóch równoległych narracji. Jedna mówi o Bogu Dobrym, a druga opowiada o trwodze, o ogniu piekielnym, karze, chwili pomsty. Wiem, że teologicznie jest to kwestia pogodzenia miłosierdzia Bożego i sprawiedliwości. Moje zawirowanie nie dotyczy teologii, tylko narracji kościelnej. Mam wrażenie, jakby to była kiepska próba sklejenia dwóch różnych religii.

Wydaje mi się, że rozumiem te wątpliwości. Rzeczy ostateczne ujawniają bardzo wyraźnie różne dysonanse istniejące w Kościele. Teologia akademicka różni się od tego, co usłyszymy na wiejskiej parafii. Pobożność zakonów kontemplacyjnych odbiega od pobożności ludowej. Liturgia katedralna częściowo tylko przypomina liturgię z kaplicy przyszpitalnej.

Myślę jednak, że w całym świecie teoria różni się od praktyki, a kultura wysoka przemawia innym językiem niż kultura z innych półek. My jako ludzie bardzo się przecież różnimy od siebie. Kościół pomimo swojej uniwersalności także szuka dróg do serca poszczególnego człowieka, chce trafi ć do każdego. Zuchwałych i lekkomyślnych straszy konsekwencjami. Pokornych i zalęknionych pociesza i podnosi. Poczucie podwójności narracji w praktyce pastoralnej nieprzypadkowo objawia się w kwestiach tzw. spraw ostatecznych. Trudno jest mówić o śmierci. W kulturze nowożytnej jedynie barok częściej podejmował ten temat, tworzył dekoracje pogrzebowe, portrety trumienne. Dopiero w naszych czasach zaczęto wprowadzać plastykę pogrzebową i modyfikować kształt trumien. To zadziwiające, że mijały epoki w dziejach sztuki, a trumny przez czterysta lat utrzymywały się ze wszystkimi barokowymi kształtami, koronkami i detalami. Jest to pewien symbol: oto świat, tak pełen zmian, zatrzymuje się na kilkaset lat wobec śmierci i pogrzebów. Mam wrażenie, że także w mówieniu o sprawach ostatecznych ujawniają się takie zadziwiające prawidła.

Ogień, kara, pokuta nie są dla nas katolików czymś jedynie strasznym. Cierpienie czyśćcowe jest dla nas wielką łaską, której Bóg udziela swoim przyjaciołom. W swoim ogromnym miłosierdziu Ojciec Niebieski daje jeszcze jedną szansę wszystkim, którzy na tej ziemi nie zdążyli się w pełni nawrócić i naprawić swoich ziemskich błędów. Czyściec jest więc niesamowitą łaską, aby dokończyć naszego umierania dla grzechu, do którego jesteśmy przywiązani na tej ziemi. To łaska, że możemy pewien czas cierpieć po śmierci, a dzięki temu dostać się do szczęścia przebywania z Bogiem na nieskończoność. Pokuta, płomień czyśćca nie kłóci się z Miłosierdziem, ale je koronuje.

ks. Marek Kuszewski
xmarekk(at)o2.pl
Blog ks. Marka
Autor jest proboszczem parafii bł. Karoliny Kózkówny w Białobrzegach
Idziemy nr 45 (528), 8 listopada 2015 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: