Gdzie ci mężczyźni?

Ocena: 0
300

Mężczyzna jest jedyną istotą, która jest kochanym tatusiem przez to tylko, że jest. A dokładnie rzec ujmując, kochanym za to, że jest autentycznie obecny w życiu swoich dzieci, że prawdziwie współtowarzyszy swojej żonie w tworzeniu rodziny.

Nie wiem, co zrobić. Mój mąż jest ogromnie zaangażowany w pracę i cały dom spoczywa na moich barkach. Czuję się porzucona i zostawiona także z wychowaniem naszych dwu córek. Wykonuję już wszystkie męskie pracę. Czy to da się zmienić?

Mężczyzna jest jedyną istotą, która jest kochanym tatusiem przez to tylko, że jest. A dokładnie rzec ujmując, kochanym za to, że jest autentycznie obecny w życiu swoich dzieci, że prawdziwie współtowarzyszy swojej żonie w tworzeniu rodziny.

I odwrotnie: nieobecność ojca i męża jest czymś fatalnym. Da się ją jednak wytłumaczyć – choć nie usprawiedliwić – psychologicznie. Kobiety mają na początku dużo satysfakcji z pracy, a potem coraz mniej. Kiedy kobieta zostaje mężatką i w praktyce stwarza dom, odnosi szybki sukces. Każda nowa aranżacja wnętrza, każda nowa potrawa, nowy mebel itd. stanowią zwycięstwo. Drugą pracą kobiety jest urodzenie i wychowywanie dzieci. Tu znowu początkowy sukces. Wraz z dorastaniem dzieci czy naturalnymi niepowodzeniami spada powoli poziom zadowolenia kobiet z każdej pracy. Dodatkowo męczy je monotonia.

U mężczyzn jest zwykle odwrotnie. Zadowolenie z pracy powoli rośnie. Przez pierwsze lata zajmują oni stosunkowo niską pozycję w hierarchii zawodowej. Dopiero zdobywają pozycję, doświadczenie i umiejętności. Z czasem mężczyzna zdobywa w pracy coraz większe uznanie. Wyraża się to w gratyfikacji pieniężnej, a czasem w postaci potwierdzenia społecznego. Jako młody pracownik sercem jest więcej z żoną w domu, choć przy typowym dla mężczyzn braku podzielności uwagi zapewne i tak mniej, niż ona chciałaby. Z czasem mężczyzna, robiąc karierę, coraz mocniej angażuje się w pracę i kiedy zbliża się do czterdziestki, dochodzi do punktu kryzysowego w rodzinie.

Żona i mąż: ona jest obarczona dziećmi i domem, on jest energetycznie i czasowo mało obecnym gościem. W pracy go chwalą, a w domu na niego krzyczą. Ona jest przemęczona, przepracowana i ma na głowie kłopoty z nastolatkami – on oczekuje pochwał także w domu. Więc o kłótnie i kłopoty nietrudno. Gdyby mąż był mądry i poczuł się czasem zobowiązany, by zadbać o potrzeby i pragnienia żony, nie wpadłaby ona w sidła zawodu, frustracji, depresji czy internetowego, SMS-owego albo innego romansu. Najczęściej jednak kobiety ruszają same do intensywnej pracy, bronią się agresją albo zagłuszają swoje frustracje imając się różnych sposobów.

Jak to zmienić? Ewolucyjnie, a nie rewolucyjnie. Mężczyzna jest wbrew pozorom istotą racjonalną. Wystarczy co jakiś czas – w dobrej atmosferze i życzliwym tonem – powtarzać mu, że jest potrzebny i chciany w domu. Stosować argumenty, które to pokażą. Przypomną, że jest niezbędny.

ks. Marek Kuszewski
xmarekk(at)o2.pl
Blog ks. Marka
Autor jest proboszczem parafii bł. Karoliny Kózkówny w Białobrzegach
Idziemy nr 23 (557), 5 czerwca 2016 r.

PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: