W otoczeniu osób rozmodlonych człowiek udręczony pytaniami religijnymi może doświadczać ulgi. Trzeba czasem, aby syn marnotrawny się zgubił, żeby mógł się znaleźć.
Nasze dziecko rozmawia z nami na tematy religijne z coraz większymi emocjami wobec nas. Dużo czyta i szuka w Internecie, ale – wydaje się – wynajduje tam same tylko argument przeciw Bogu. Z mężem różnimy się zdaniami, choć oboje się martwimy. Mąż wymaga od syna chodzenia na Mszę Świętą co niedzielę. Ja mu pozwalam czasem nie pójść.
Kiedy dziecko zgłasza rodzicom swoje wątpliwości dotyczące wiary, trzeba cierpliwie, do końca i z szacunkiem wysłuchać wypowiedzi latorośli. Choćby dlatego, że potem – podczas ewentualnej dyskusji – możemy wymagać odwzajemnienia szacunku i wysłuchania naszych racji. Warto w takich dyskusjach rozróżnić, czy chodzi o wątpliwości wiary naturalne dla człowieka jako istoty rozumnej, czy też chodzi o pokusy niewiary. W praktyce jest to rozróżnienie, czy mamy do czynienia z naturą, czy z demonem niewiary. Demon niewiary zwykle będzie miał towarzystwo innych demonów, na przykład zniechęcenia, złośliwości, poczucia bezsensu, braku nadziei.
Rodzice powinni wysłuchać wątpliwości dziecka, nawet kiedy dziecko wygaduje ewidentne głupoty, przytacza cytaty z Internetu lub podnosi głos. Po kulturalnym wysłuchaniu trzeba dać dziecku uczciwy komunikat zwrotny. Dobrze, jeśli będzie to komunikat typu „ja”: „JA też miewam wątpliwości wiary” czy „miałem okresy trudnych relacji z Bogiem. Radzę sobie z tym w taki i taki sposób”. Typowymi sposobami walki z niewiarą są modlitwa o wiarę, czytanie Słowa Bożego, zwłaszcza Księgi Hioba, i kontakt z osobami, które się modlą. W otoczeniu osób rozmodlonych człowiek udręczony pytaniami religijnymi może doświadczać ulgi. Trzeba czasem, aby syn marnotrawny się zgubił, żeby mógł się znaleźć.
O wątpliwościach religijnych syna powinni wiedzieć jego rodzice chrzestni. Modlitwa, post rodziców za dziecko ma wielką moc. Tu będzie modlitwa w sumie czworga rodziców.
Młody człowiek chce za przykładem rówieśników zwolnić się z Kościoła. Decyzję o tym podejmują oboje rodzice. Ja ufam zasadzie pedagogicznej, że regulacji nadrzecznych wałów nie dokonuje się podczas powodzi. W Państwa domu panują pewne reguły; warto je zachować, skoro syn rozmawia z Wami z „coraz większymi emocjami”. Decyzję o porzuceniu wiary może ktoś podjąć zgodnie z dobrze uformowanym sumieniem, a nie hormonami, pokusami czy humorami.
Dyskusja w rodzinie jest wartościowa. Jednakże do Boga zbliżamy się nie przez dyskusję, ale na kolanach. Zmartwienie o syna warto systematycznie przemieniać na modlitwę. Sporo moich znajomych wobec kryzysu wiary w rodzinie podejmowało różaniec pompejański.
ks. Marek Kuszewski |