W czystości nie ma miejsca na kompromisy, furtki, żale, że nie skorzystałam/łem ze sposobności. To jest podgrzewanie myśli kuszącej, utrzymywanie pod ubraniem iskier, które mogą rozpalić ogień.
Nigdy nie miałam problemów z zachowaniem czystości. Nie ciągnęło mnie do tego, co robili rówieśnicy. Myślałam, że mnie to nie dotyczy. Aż przyszedł moment, kiedy coś się we mnie otworzyło. Nie przekroczyłam jeszcze żadnej wielkiej granicy, nie utraciłam dziewictwa. Zaczęłam być ciekawa, na ile mogę sobie pozwolić, co będzie dalej. Sama zaczęłam prowokować mężczyzn. Jestem równocześnie w kilku znajomościach, brnę, ale głupio mi się wycofać.Sprawa czystości dotyczy wszystkich ludzi. Wszystkich też – świeckich i duchownych, dziewczęta i chłopców, także wdowy i wdowców, małżonków i narzeczonych – obowiązuje czystość w ich stanie życia. W każdym z nas powinno być przeświadczenie: chcę na wieki być człowiekiem czystym. Czystym, czyli wewnętrznie uporządkowanym. Czystym, czyli zwycięskim.
W czystości nie ma miejsca na kompromisy, furtki, żale, że nie skorzystałam/łem ze sposobności. To jest podgrzewanie myśli kuszącej, utrzymywanie pod ubraniem iskier, które mogą rozpalić ogień. „Czy schowa kto ogień w zanadrzu, by nie zajęły się jego szaty?” (Księga Przysłów 16,27). Potrzeba więc zdecydowanej jednoznaczności. Nie chodzi o przesuwanie problemu, ale o przylgnięcie do Pana Jezusa.
W małżeństwie oznacza to także przylgnięcie do „drugiej połowy”. „Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie” (Ps 91, 14). Taka postawa umacnia. Postawa czystości, traktowanej jako przylgnięcie, powinna przybrać na zewnątrz konkretne kształty i spowodować konkretne zachowania. Warto pytać siebie: czy moje żarty, słowa, gesty są godne osoby konsekrowanej, kapłana, mężatki, zaręczonego chłopaka z wyznaczoną datą ślubu?
Trzeba pielęgnować początki każdego rodzącego się dobra i sprzeciwiać się początkom zła. Nie pchajmy się w okazje i pokusy. Zgodnie z zasadą ewangeliczną o odcinaniu i odrzucaniu od siebie ręki trzeba mówić sytuacjom dwuznacznym: koniec. Jasno, bez kręcenia.
To, co pomaga zachować czystość, to, po pierwsze, dużo modlitwy traktowanej jako rozmowa z Przyjacielem. Po drugie, dużo miłości skupionej nie na doznaniach, ale na zadaniach: to, co robię, mam robić z miłością. Po trzecie, poczucie obowiązku. Ludzie honoru to ludzie obowiązku. Uznanie obiektywnych konieczności i powinności rozwija. Na ludziach honoru można polegać.
W praktyce trzeba zerwać złe relacje. Nie ma konieczności wszystkiego tłumaczyć. Trzeba biec szybko do Matki Bożej, żeby – jak najlepsza matka – „dała w łeb” ścierką. Inaczej człowiek się uwikła i skrzywdzi drugą osobę. Jak biblijny król Dawid „wkręci się” w kłopoty i utuczy swój egoizm kosztem biedaka.
ks. Marek Kruszewski |