Matki alkoholików noszą w sobie silne poczucie winy – za wszystko, co jest w ich domach nieudane. Nie jest to w pełni racjonalne, bo przecież z jednego domu wychodzą różne dzieci: bandyta i święty
Mam dwoje dzieci: syna i córkę. Syn stał się alkoholikiem. Ożenił się dwa razy. Z każdego małżeństwa ma dziecko. Obecnie żyje w trzecim związku, bez ślubu. Próby terapii zakończyły się niepowodzeniem. Ja też chodziłam na spotkania Al-Anon, ale nie mogę pozbyć się przekonania, że to ja jestem wszystkiemu winna. Córka nie pije, ale dziwnie „odbiła” ode mnie. Jak z tego wyjść?
Nie po raz pierwszy żałuję, że nie ma oddzielnych grup terapeutycznych dla matek alkoholików. Większość osób w grupach Al-Anon stanowią żony uzależnionych. Żony przeżywają żal, pretensje, zranienia zadane przez pijących mężów. Wtedy w mamach alkoholików pogłębia się poczucie winy. Mocna grupa i mocny terapeuta poradzi z tym sobie. Nie jest jednak łatwo.
Matki alkoholików noszą w sobie silne poczucie winy – za wszystko, co jest w ich domach nieudane. Nie jest to w pełni racjonalne, bo przecież z jednego domu wychodzą różne dzieci: bandyta i święty. Nie wszystko zależy od matek i od – lepszych czy gorszych – ojców. Można dziecko względnie dobrze wychowywać, ale nikt nie obroni go przed wpływem świata i szatana.
W całej swojej populacji kobiety rzadko ujawniają poczucie pełnego zadowolenia ze swojego macierzyństwa. Nierzadko myślą, że inna matka może byłaby lepsza dla jej dziecka. Tym bardziej, kiedy dziecko staje się alkoholikiem, poczucie winy wnika w matkę głęboko. Nawet terapia dla osób współuzależnionych jedynie zmniejsza ten ciężar, ale go nie niweluje. Żona alkoholika ratuje się obwinianiem męża. Matka raczej obwinia siebie. Chyba że uda się nakierować jej złość na „tych, którzy zepsuli syna”.
Łatwiej jest radzić sobie tym mamom, które mają wiele dzieci. Choć z pijącym dzieckiem są powiązane szczególnie mocno, analogicznie do słynnego syndromu sztokholmskiego, to jednak dzieci nieuzależnione łagodzą dyskomfort. Inaczej jest w sytuacji, kiedy alkoholikiem staje się jedyne dziecko. To dramat.
Typowym niepoprawnym zachowaniem pozostaje niańczenie pijącego syna. Ma on komfort picia, skoro i tak wie, że mama pomoże w spłacie długów, przechowa, uratuje, kiedy konkubina albo szef w pracy wyrzuci alkoholika na zbity pysk. Często wówczas niepijące dzieci w kontrze dla symbiotycznej relacji mamy i syna wchodzą w postawę izolacji. Bronią się przed tym, co toksyczne.
Jak z tego wyjść? Przez terapię matki, a po tym syna. Dopiero długa i zakończona trwałym sukcesem terapia alkoholika pozwala jego matce zacząć normalnie oddychać. Z czasem bardzo powoli regulują się i pozostałe relacje rodzinne.
ks. Marek Kuszewski |