Charyzmatycy czy szamani?

Ocena: 0
3678
Z perspektywy całego Pisma Świętego widać, że doświadczenie mocy i świętości Bożej nie wywołuje utraty przytomności. Rodzi bojaźń Bożą, ale raczej nie obezwładnia, nie odbiera świadomości, rozumu czy wolnej woli.
Nie wiem, co myśleć o tym zjawisku: uczestniczyłam w spotkaniu o Duchu Świętym, gdzie ludzie padali jak kłody na posadzkę. Obawiam się, że jest to skutek jakiejś histerii. Podobnie, kiedy modlący się wybuchają głośnym śmiechem lub płaczem. Czy może to być działanie Boga? Ze studiów teologicznych nie pamiętam, aby takie dary występowały w historii Kościoła.

Niektórzy nie mają wątpliwości, że opisane przez Panią padanie czy zasypianie jest łaską Ducha Świętego – bo padają nawet wielcy sceptycy i racjonaliści. Inni widzą w „padaniu w duchu” niegroźną formę autosugestii. Jeszcze inni przestrzegają przed tym zjawiskiem. Widzą w nim – podobnie jak w głośnym śmiechu czy zawodzeniu – przejaw osłabienia władz umysłowych.

W Biblii znajdujemy kilka przypadków, kiedy ludzie zapadali w bezwład czy głęboki sen w efekcie działania duchowego (Rdz 15, Lb 24, Ez 1, J 18). Jednak z perspektywy całego Pisma Świętego widać, że doświadczenie mocy i świętości Bożej nie wywołuje utraty przytomności. Rodzi bojaźń Bożą, ale nie raczej nie obezwładnia, nie odbiera świadomości, rozumu czy wolnej woli.

Fakt, że padanie, śmiech, płacz w duchu czy w Duchu nie występowały w tradycji, nie musi niepokoić. Różne łaski nadzwyczajne: lewitacja, fluidy świetlne czy pachnące pojawiły się w historii Kościoła stopniowo. Stygmaty znane są nam dopiero od XII wieku.

Niepokoi natomiast fakt podobieństwa zjawisk występujących od kilkunastu lat w ramach odnowy charyzmatycznej do efektów seansów hipnozy czy praktyk szamańskich. Posługujący się okultyzmem austriacki lekarz Franz Anton Mesmer dwa wieki temu prowadził seanse „uzdrawiania wiarą”. Dotykał ludzi, a ci wpadali w stan delirium, w histeryczny śmiech i konwulsje uznawane za uzdrowieńcze. Podobne efekty uzyskiwali niegdyś szamani.

Skoro ma Pani obawy, wolno Pani wobec niejasnych zjawisk zachować ostrożność i dystans. Z wątpliwym sumieniem nie należy działać. Bezpiecznie jest trzymać się Pisma Świętego i sakramentów. A nowe charyzmaty jak drzewo poznamy po owocach. Generalnie nie ma jednak się co nadmiernie bać, bo we wspólnotach chrześcijańskich istnieje obowiązek badania duchów. Według mojej orientacji odpowiedzialni za wspólnoty charyzmatyczne, zwłaszcza pasterze-kapłani, przyglądają się bacznie nowym przejawom ducha. Wiedzą oni o niebezpieczeństwie, że pod płaszczem modlitwy charyzmatycznej mogą wejść do katolicyzmu i innych kościołów chrześcijańskich praktyki szamańskie czy przejawy związania demonicznego. Charyzmatycy starają się nie pomylić otwarcia na Ducha z byciem medium duchowym.


ks. Marek Kruszewski
xmarekk(at)o2.pl
Idziemy nr 46 (323), 13 listopada 2011 r.
PODZIEL SIĘ:
OCEŃ: