Kościół ma zmieniać swoich wrogów modlitwą i głoszeniem Ewangelii – Słowem i przykładem życia
Sprawa inkwizycji stanowi dla mnie – i zapewne dla innych – problem. Jak to możliwe, że w łonie chrześcijaństwa, głoszącego miłość i dobroć Boga, więziono, torturowano ludzi? Czytałam trochę na ten temat i irytuje mnie, że inkwizycja siała strach i osądzała ludzi, bo to sprzeczne z Ewangelią.
Utworzenie inkwizycji przez Kościół było początkowo postępem. Hamowało krwiożercze przejawy nienawiści, samosądy i rzezie wybuchające raz po raz w ówczesnym społeczeństwie. W roku 1231 papież Grzegorz IX, aby nie doszło do nadużyć, powierzył inkwizycję zakonom żebraczym. Tortury były wtedy zwyczajnym środkiem przesłuchań. Inkwizycja przepisami zdecydowanie ograniczała okrucieństwo stosowanych tortur, tak, że ludzie nierzadko sami „podkładali się” sądom inkwizycji, żeby uniknąć sądów świeckich. Skazaniem na jakąkolwiek karę skończyło się kilka procent procesów sądów kościelnych, które odbyły się przed jej trybunałami. Stanowi to ułamek procenta wszystkich rozpatrzonych przez nią spraw. Innych uniewinniono. Od strony historycznej da się inkwizycję usprawiedliwić. Tam, gdzie funkcjonowała, nie było wojen religijnych. W wieku XVI i XVII inkwizycja hiszpańska pochłonęła 1300 ofiar, podczas gdy we Francji, Niemczech, Niderlandach zginęło po kilkadziesiąt tysięcy w walkach różnowierców.
Ale od strony moralnej nie da się usprawiedliwić działalności inkwizycji. Jej zło nie mierzy się liczbą ofiar, tylko tym, że próbowano przymusem kontrolować ludzkie sumienia. A to jest wbrew Bogu, który jest Dawcą Wolności. Były oczywiście liczne przykłady szlachetnych zachowań inkwizytorów. Generalnie jednak Kościół posunął się za daleko, zareagował jak USA po 11 września. Atakował prewencyjnie. Tymczasem Kościół ma zmieniać swoich wrogów modlitwą i głoszeniem Ewangelii – Słowem i przykładem życia. Nigdy poprzez przemoc. Ci, którzy w obronie dobrego używają złych środków, którzy w obronie prawdy rezygnują z miłości, kompromitują Ewangelię i siebie. Inkwizycja ze wspomnianym przez Panią strachem, próbą kontroli ludzkich sumień i podejrzliwością zawsze będzie ciemną stroną Kościoła.
Oczywiście, propaganda antykatolicka wprowadziła tyle kłamstw i nieścisłości, że dobrze jest poczytać cokolwiek uczciwego na ten temat. Nie chodzi jednak o to, aby usprawiedliwiać błędy Kościoła jeszcze większymi błędami jego krytyków. Chodzi o to, abyśmy my jako Kościół nie popełniali takich błędów w przyszłości. Dlatego dziękuję za Pani list.
ks. Marek Kruszewski |